Liberalny diabeł u Okopów Świętej Trójcy. Socjologiczna analiza fenomenu narodowego katolicyzmu w Polsce lat 90-tych.
[Strona główna] [Wstęp] [Rozdział 1.] [Rozdział 2.] [Rozdział 3.] [Zakończenie] [Literatura]
Marcin Wiatrów
Rozdział Drugi
Narodowo - katolicki ruch społeczny?
- 2.1 Wstęp
- 2.2 Inspiracje teoretyczne.„Archetypy" ruchu.
- 2.3 Ruchy polityczne.
- 2.4 Radio Maryja. „Społeczeństwo obywatelskie odrzuconych"?
Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem
narodowym. Gdyby ojczyzna
nasza była tak dzielnym
społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach,
jak znakomitym jest narodem we wszelkich Polaka poczuciach,
tedy bylibysmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne .[1]
PrzypisyFenomen narodowego - katolicyzmu należy do tematów nieprawomocnych nie tylko w publicznym dyskursie, ale i w polskiej socjologii, w sensie w jakim mówi o nieprawomocności P. Bourdieu. Skutkuje to zarówno marginalizacją samej problematyki jak i formułowaniem uproszczonych, stereotypowych sądów, które z łatwością przenikają do zbiorowej świadomości. Z postawą taką próbuje polemizować m.in. S. Kowalski, który stwierdził w „Polityce", iż „wbrew obiegowym opiniom Rodzina Radia Maryja nie ogranicza się do gromadki dewocyjnych emerytek. W rozmowach prowadzonych na antenie uczestniczą zarówno ludzie starzy jak i młodzi, mieszkańcy prowincji i wielkich miast. Często dzwonią osoby wykształcone, posługujące się bogatą polszczyzną. Wokół toruńskiej rozgłośni powstał szeroki ruch, wspólnota głosząca i praktykująca katolicyzm integrystyczny. Kto sądzi, że ma do czynienia z niewartym zachodu zaściankiem narodowo - katolickiego ekstremizmu, popełnia poważny błąd"[2]
No właśnie, czy rzeczywiście mamy do czynienia z szerokim ruchem społecznym odwołującym się do wartości narodowo - katolickich? Czy może raczej należy mówić o rozproszonych środowiskach, luźno tylko ze sobą powiązannnych, uwikłanych w walkę o dominację w polu „prawdziwego polskiego patriotyzmu"? I rzecz najważniejsza, czy współczesny ruch społeczny, przyjmujący formułę narodową jest rzeczywiście skazany na powielanie historycznych ról?
Nasze rozważania umieścimy w przyjętym modelu „nowoczesnej tradycji" bronionej w ponowoczesnym kontekście. Analizując konkretne ruchy społeczne socjologia stara się na ogół przedstawić je jako przejaw czy też wyraz stwierdzanych przez siebie, mających leżeć u ich podstaw, procesów i zmian. Będziemy więc mówić o przyśpieszonej modernizacji wyznaczonej przez polityczny przełom 1989-go roku, dokonywanej w warunkach kultury przenikanej przez ponowoczesność.
2.2 Inspiracje teoretyczne. „Archetypy" ruchu.
Conajmniej od końca lat 60-tych znaczna część aktywności socjologii światowej skupiała się na poszukiwaniu pęknięć w monolitycznym systemie T. Parsonsa. Tym właśnie tłumaczyć można ciągle wzrastające zainteresowanie ruchami społecznymi. Mówi się dość powszechnie, iż XX w. był wiekiem ruchów społecznych, że to one były podstawą wszystkich poważniejszych zmian (dla przykładu: ruchy faszystowskie, ruch bolszewicki, ruchy 68', Solidarność). Lub też nieco inaczej - że to dopiero współczesne społeczeństwa zachodnie stają się społeczeństwami ruchów społecznych; takie podejście odsyła nas do pojęcia społeczeństwa obywatelskiego, trzeciego sektoru czy zainteresowań tzw. nowymi ruchami społecznymi. W ujęciu niektórych socjologów pojęcie ruchu społecznego zostało również dowartościowane ontologicznie. Dla A. Tourraine'a czy P. Sztompki ruch społeczny jest wręcz podstawową formą bytu w jakiej przejawia się społeczeństwo.
Wielość i różnorodność definicji ruchu społecznego jest pochodną faktu, iż najczęściej powstawały one jako uogólnienie analiz konkretnych ruchów społecznych działających w różnym czasie, miejscach, mających różne kształty i cele. W niemal każdej definicji odnaleźć jednak można element niezadowolenia. Zdaniem Misztala „ruchy społeczne są zawsze reakcją na niezadowalające urządzenie świata społecznego, gdyż ludzie szczęśliwi i zadowoleni nie podejmują działań na rzecz zmiany porządku, który im to zadowolenie zapewnia. Ruchy społeczne są więc zarówno produktem jak i wskaźnikiem niezadowolenia społecznego (...)"[3] Niezadowolenie społeczne, będące podstawą tworzenia się ruchu społecznego, odsyła nas do pojęcia subiektywnie rozumianego problemu społecznego[4]. Subiektywizm ten polega na umiejscowieniu problemu społecznego raczej w świadomości członków ruchu społecznego, niż w realnym świecie. Pociąga to za sobą nieustającą walkę toczoną w ramach publicznego dyskursu o to, które z problemów będą społecznie uznane za najbardziej zagrażające ładowi i wymagające natychmiastowego przeciwdziałania. Główną więc perspektywą, z której spoglądać będziemy na narodowo - katolickie ruchy społeczne, będzie perspektywa symboliczna. Jeden z rzeczników takiego ujęcia, A. Melucci, twierdzi, że „ruchy społeczne toczą walkę przede wszystkim na terenie kultury symbolicznej, rzucając wyzwania dominującym kodom znaczeniowym, demaskując je i stwarzając nowe ramy dla rozumienia świata"[5]. Ujęcie to będzie dla nas okazją, szczególnie w następnym rozdziale, by wykorzystać podejście reprezentowane przez P. Bourdieu oraz nawiązujących do niego polskich autorek: M. Jacyno i E. Hałas.
Jedną z aren na której toczy się symboliczna walka o prawomocność symboli, problemów i definicji między różnymi siłami społecznymi w Polsce jest tematyka prac publikowanych w naukach społecznych. Pobieżnie tylko przeglądając Przewodnik Bibliograficzny, zauważyć można, iż problematyka ruchów społecznych jest w naszym kraju dość często poruszana, ze znaczną jednak przewagą tzw. nowych ruchów społecznych. Feminizm, ekologizm czy też nowe ruchy religijne zdają się być zwiastunem tego co dopiero ma nadejść, często niosą nadzieję, jeśli już nie na sprawiedliwsze urządzenie świata, to na szanse samorealizacji działających w nich jednostkach; wzbudzają zainteresowanie zarówno szerszego odbiorcy jak i instytucji odpowiedzialnych za przyznawanie grantów badawczych. Społeczna aktywność mająca u swych źródeł „tradycyjny" polski patriotyzm i polską religijność, choć liczebnie znaczna, podlega różnorakiej marginalizacji. Ludzi zaś w nią zaangażowanych często „zapisuje" się po stronie koniecznych kosztów modernizacji kraju. We wprowadzeniu do skądinąd ciekawej pracy P. Żuka pt.: „Społeczeństwo w działaniu. Ekolodzy, feministki, skłotersi...", W. Sitek zadaje sobie pytanie, czy ci, których rywalizacja rynkowa wykluczyła z życia społecznego mogą być bazą dla działalności ruchów alternatywnych. I od razu odpowiada: „'Oni nie mogą być żadnym zapleczem dla środowisk radykalnych. Jeśli w ogóle mogą stanowić jakieś zaplecze to raczej dla Radia Maryja niż dla nas' - mówi jeden z bohaterów tej książki i Autor się z nim zgadza, wskazując, iż spauperyzowanej podklasie bliższe są hasła narodowo - konserwatywne z faszyzującym zabarwieniem"[6]
Można dostrzec w wypowiedziach przedstawicieli polskich nauk społecznych tendencję do spychania bohaterów naszej pracy do roli swego rodzaju reliktu przeszłości. Mają oni być częścią starego świata, wynikiem tego, iż nie dokonały się jeszcze wszystkie przemiany, które przyjęliśmy tu określać mianem ponowoczesności, czy po prostu, że nie jest tu jeszcze „normalnie". Umyka tym samym punkt widzenia, który zdołał już się ugruntować w makrosocjologii, a mianowicie przekonanie o dwoistości ponowoczesnych procesów, przede wszystkim globalizacji (dwoistość tą oddaje pojęcie glokalizacji). Fundamentalna obrona tradycji nie jest bowiem prostym odtwarzaniem minionnych zachowań i znaczeń. Wprost przeciwnie, jest ona tworzona właśnie teraz, niejako sprowokowana przez ponowoczesność. Broniona tradycja nie jest też na ogół tym czym sama się przedstawia, to znaczy zakorzenioną w miejscu wielowiekową spuścizną. Jest, co było tu już podkreślane, raczej efektem działania dwustu lat nowoczesności, odlokalnionymi, abstrakcyjnymi systemami myślowymi utrwalonymi dzięki scentralizowanemu i upaństwowionemu szkolnictwu.
Będąc jednym z wymiarów nadchodzącego społeczeństwa ponowoczesnego fenomen narodowego - katolicyzmu pozbawiony jest mocy nadawaniu mu znaczenia. Ruch narodowy niegdyś angażujący całe pokolenia, pełniący kluczowe dla kształtowania się polskiego społeczeństwa obecnie zdaje się być poza głownym nurtem kreowania rzeczywistości. Nawiązując do wspominanego E. Gellnera, można powiedzieć, że „ideologia" odwołująca się do Boga i Ojczyzny (nacjonalizm) stworzyła naród polski, ale dziś zupełnie inny zespół wartości stwarza nowe, polskie (zdaniem narodowych - katolików tylko z nazwy), społeczeństwo. Znalezienie się na nieprawomocnych pozycjach w dyskursie, było zdarzeniem dość nagłym. A. Niedźwiedź analizując rolę obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w kształtowaniu narodowej mitologii, zauważa, iż była ona żywa jeszcze w okresie stanu wojennego i pierwszej „Solidarności"[7]. Dla przykładu na jednym z obrazów M. Bieniasza (Modlitwa I), zarys ran z obrazu jasnogórskiego ukazany jest „na zgarbionych plecach słaniającej się postaci robotnika. W geście skargi, poszukiwania źródła ukojenia bólu zwraca się ze swoim cierpieniem w kierunku stojącej kobiety z dzieckiem na ramieniu i węzełkiem w drugim ręku. Rozpoznajemy w niej Maryję z jasnogórskiego archetypu'[8]. Tradycja narodowo - katolicka była w owym czasie istotnym źródłem budowania odniesień do aktualnej sytuacji politycznej. Pamięć „Solidarności" jest jednak w dalszym ciągu przestrzenią ciągłej walki o prawomocną interpretację. Bardzo ciekawym przykładem będzie tu wydana niedawno książka E. Kondratowicz pt.: „Szminka na sztandarze. Kobiety Solidarności 1980 - 1989. Rozmowy"[9]. Tym co interesuje dziś opiniotwórcze elity jest więc m.in. kwestia kobieca pierwszej „Solidarności", co wiąże się z właściwą ponowoczesności feminizacją dyskursu. Niedostrzegany dotąd aspekt staje się symbolem marginalizacji interpretacji dokonywanych w ramach tradycyjnie pojmowanej polskiej „martyrologii". W zasadzie tylko w prasie narodowo - katolickiej przeczytać można jeszcze „jak bardzo zmienił się charakter 'Solidarności' i jej władz w okresie od 1980 do 1989 roku. 'Solidarność' w początkach swego tworzenia miała jednoznacznie narodowy i religijny charakter (dość przypomnieć zdjęcia ukazujące pełne skupienia twarze stoczniowców podczas codziennych mszy w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku)"[10].
Niemożność odnalezienia formuły działania we współczesnej Polsce popycha ruchy narodowo - katolickie do manifestacyjnej wierności formułom dawnym. Można odnaleźć kilka takich formuł, swego rodzaju archetypów ruchu narodowego. Tak o powstaniu ruchu pisze jeden z jego uczestników, członek Stronnictwa Narodowego: „Jedni uważają, że początki Ruchu to powstanie tygodnika "Głos" w 1886 roku,inni, że przewrót w Lidze Polskiej w 1893 roku i przekształcenie jej w Ligę Narodową, to jego start. Te spory zostawmy historykom, a my pomyślmy, że to już szóste pokolenie Polaków-narodowców wchodzi do walki o Polskę Narodową i Katolicką"[11]. Dalej autor wymienia najważniejsze karty w działalności ruchu narodowego: tzw. pierwsze pokolenie, czli Narodową Demokrację R. Dmowskiego, Z. Balickiego i Z. Wasilewskiego, okres okupacji i później, gdy „ginęli za Polskę i swe ideały z rąk Niemców, bolszewików i komunistów różnej maści"[12].To właśnie te historyczne konteksty wydają się być głównym źródłem tożsamości ruchów narodowo - katolickich. Różnorodność ich nie wyczerpuje się oczywiście w ruchach bezpośrednio odwołujących się do legendy R. Dmowskiego. Wymienić można cztery główne „archetypy" ruchu funkcjonujące w najszerzej rozumianym obszarze narodowego - katolicyzmu, które ożywiają wyobraźnię dzisiejszych działaczy narodowo - katolickich. Są to: ruch nacjonalistyczny, jak by to określił Gellner, czas gdy tworzył się polski naród; dwudziestolecie międzywojenne, kiedy narodowcy „uczyli" się funkcjonowania w systemie parlamentarnym; okres heroiczny, walki z faszyzmem i komuniznem; czy wreszcie „Solidarność", o obraz której toczy się ciągle w Polsce walka. Jedną z tez tej pracy, jest stwierdzenie, iż o ile „poprzednie" ruchy narodowo - katolickie, były silnie zakorzenione w aktualnej sytuacji i na tę sytuację skutecznie i wielowymiarowo wpływały, to obecnie skazane są one, przynajmniej na razie, na odgrywanie swoich ról w pożyczonych od Historii kostiumach. Wszystkie wymienione archetypy, bój o prawomocną ich interpretację i skomplikowane relacje w „polu prawdziwej polskości", zdają się wpływać na zjawisko narodowego - katolicyzmu na równi z rzeczywistością lat dziewięćdziesiątych.
Na zakończenie podkreślmy, iż działacze narodowo - katoliccy docenili ideę ruchu społecznego jako właściwą formę do osiągnięcia „najważniejszego celu jakim jest przemiana świadomości społecznej, a właściwie nie tyle przemiana, ile przypomnienie pewnych zasad postępowania, które charakteryzowały Polaków przez długie wieki"[13]. R. Giertych tak nakreśla strategię tworzenia ruchu narodowego: „Przygotowanie kadry ma na celu doprowadzić do powstania zwartej i licznej grupy aktywnych osób, które swą pracę poświęcą zorganizowaniu ruchu społecznego obejmującego prawie wszystkich Polaków. Liczba osób należących do kadry musi być doprowadzona do takiego stanu, że w każdej wiosce będzie co najmniej jedna osoba zajmująca się kolportażem i uświadamianiem politycznym. (...) Wyobraź sobie Szanowny Czytelniku, że w każdym miasteczku polskim i w każdej dzielnicy dużego miasta znajduje się osoba, która rozpoczyna pracę. Po roku osoba ta, przy odpowiedniej akcji ma kilkunastu pomocników, po dwóch latach na terenie wiosek czy osiedli okalających miasteczko lub dzielnicę znajdują się już przedstawiciele i kolporterzy. (...) Pomyśl szanowny Czytelniku, jaka siła będzie nam mogła wtedy przeszkodzić w odrodzeniu Polski? Kto przeciwstawi się ruchowi, który obejmie cały kraj i zamkniętej i napuszonej elicie polityków powie jedno wielkie 'Dość'"[14].
Nie będzie tu naszą ambicją dokładne zrekonstruowanie procesu formowania się i funkcjonowania partii i ruchów politycznych odwołujących się do wartości narodowo - katolickich w III RP. Bogactwo różnorodnych podmiotów, które pojawiły się w tym okresie może stanowić poważne wyzwanie dla „faktograficznie" zorientowanych badaczy. Należy od razu wyznaczyć granice, wewnątrz których poszukiwać będziemy narodowo - katolickich formacji politycznych. Powtórzmy za J. Kurczewską, iż „wydaje się, że należy prawicę narodową rozumieć jak najszerzej utożsamiając ją niemal z całą opcją narodową, czyli należy włączać do niej zarówno Porozumienie Centrum, Konfederację Polski Niepodległej, Zjednoczenie Chrześcijańsko - Narodowe, Ruch dla Rzeczypospolitej (i jego odłamy), jak i takie partie jak Stronnictwo Narodowo - Demokratyczne, Stronnictwo Narodowe „Ojczyzna", Polska Wspólnota Narodowa - Polskie Stronnictwo Narodowe oraz partię Narodowe Odrodzenie Polski"[15]. Poniższe rozważania ograniczą się głownie do naszkicowania początków kształtowania się tych ruchów i zasadniczych linii podziału jakie można między nimi wytyczyć.
Pod koniec lat osiemdziesiątych, choć jasne już było, iż pojawią się siły nieobecne w życiu politycznym Polski od 50 lat, nie było jeszcze przesądzone jaką przyjmą formułę. Długi okres „hibernacji", sprawił, iż wybór ten był w dużej mierze raczej „ideowy", abstrakcyjny niż zakorzeniony w praktycznej działalności.
Przyjrzyjmy się na początku próbom tworzenia ruchów nawiązujących bezpośrednio do spuźcizny przedwojennego obozu narodowego, którym nie udało się, przynajmniej w swej ortodoksyjnej wersji, wejść na polskie salony. Przykładem wykorzystania terminu „fundamentalizm" w jego wymiarze nie tylko religijnym, ale i politycznym niech będzie zanalizowany w referacie B. Nitschke program program Instytutu Polskiej Narodowej Myśli Politycznej., „który o tyle zasługuje na uwagę, że za swój podstawowy cel uznaje działalność programową - czego unikają inne ugrupowania narodowe"[16].Za podstawowe zadanie w nowej rzeczywistości uznał on pracę nad wewnętrzną integracją narodu i podniesieniem jego świadomości politycznej, gdyż „obecna sytuacja polityczna, społeczna i gospodarcza w Polsce dobitnie świadczy o zagrożeniu podstawowych wartości, którymi żyje Kościół, Naród i Państwo"[17]. Jak stwierdza autorka „program Instytutu Polskiej Narodowej Myśli Politycznej niewiele różni się od zasad wypracowanych przez R. Dmowskiego. Nie odpowiada on aktualnym warunkom politycznym, ale taka sama sytuacja panuje praktycznie w każdym ugrupowaniu mającym jakikolwiek związek z obozem narodowym"[18].
W pierwszej połowie lat 80-tych w krajobrazie polskiej opozycji politycznej pojawia się wiele, jeszcze izolowanych, środowisk narodowych, wśród których ze względu na swoją aktywnośc wydawniczą wyróżniają się: Unia Nowego Humanizmu, Narodowe Odrodzenie Polski i grupa skupiona wokół pisma „Nowe Horyzonty". Wśród działających w latach 1988 - 1990 ugrupowań narodowo - katolickich B. Smolik wymienia: „środowisko Insytutu Historycznego im. R. Dmowskiego, Stronnictwo Narodowe (senioralne), środowisko 'Słowa Narodowego', Stronnictwo Narodowe im. R. Dmowskiego, Stowarzyszenie Narodowe im. R. Dmowskiego (zarejestrowane później jako Stronnictwo Narodowe 'SZCZERBIEC'), Polskie Stowarzyszenie Narodowe, Polską Wspólnotę Narodową - Polskie Stronnictwo Narodowe, Ruch Narodowo - Liberalny, Narodową Demokrację, Kongres Narodowy, Narodowy Front Polski, Narodowe Odrodzenie Polski, Młodzieżową Unię Narodową, Front Narodowo - Radykalny, Niezależną Młodzież Narodową, Młodzież Wszechpolską i Związek Nacjonalistów Syndykalistów"[19]. Większość tych podmiotów miała charakter czysto efemeryczny, a liczba działaczy nie przekroczyła kilkunastu osób.
Wśród organizacji, które odegrały decydującą rolę w kształtowaniu się specyfiki ruchu narodowego wymienić trzeba powstałe 18 XI 1989 roku Stronnictwo Narodowe zwane potocznie „Senioralnym". Inicjatywę w tym kierunku podjęło 8 VII 1989 grono starszych przedwojennych działaczy tego ugrupowania poprzez proklamację Konwentu Seniorów Ruchu Narodowego. Stronnictwo określiło się jako ponadklasowy ruch polityczny dążący do pełnego usamodzielnienia się narodu i państwa. Oto jak Stronnictwo Narodowe, na tle innych sił politycznych, przedstawia jeden z jego liderów, M. Giertych: „Wiele jest dzisiaj partii w Polsce, po których nie bardzo wiadomo czego się spodziewać, albo są nowe albo zrywają z przeszłością. Stronnictwo Narodowe jest ugrupowaniem o stuletniej tradycji. (...) Pracujemy w oparciu o przedwojenny statut, mamy ciągłość organizacyjną i personalną. Najważniejsze jednak jest to, że mamy ciągle ten sam program. Nie wstydzimy się swojej przeszłości. Nie zrywamy z nią"[20]. W odróżnieniu od emigracyjnych władz SN, władze krajowe stanęły na stanowisku akceptacji wszelkich umów i traktatów międzynarodowych, zawartych przez państwo polskie. Zaakceptowano również obowiązującą ówcześnie konstytucję, wskazując jednocześnie na konieczność jej korekty. Fakty te skłaniają B. Smolika do zaszeregowania SN jako ugrupowania, które akceptuje demokrację parlamentarną i demokratyczne reguły gry.[21]
Podobną klasyfikację przypisać należy również powstałemu 14 IV 1991, w wyniku podziału w łonie SN, stronnictwu Narodowo - Demokratycznemu. Mocniej niż w przypadku SN „Senioralnego" zaakcentowano tu demokratyczny charakter ugrupowania, demokrację parlamentarną pod postacią silnego systemu prezydenckiego i z rozwiniętym samorządem terytorialnym uznając za najlepszy ustrój dla Polski. Ponadto duży nacisk położono na wolny rynek i indywidualną przedsiębiorczość, która „może wyzwolić energię Narodu i zapewnić potęgę materialną Polski"[22]. Podkreślano przy tym konieczność szybkiej reprywatyzacji i zapewnienia naszemu krajowi suwerenności gospodarczej.
Do drugiej grupy ugrupowań narodowych powstałych na przełomie lat 80-tych i 90-tych zalicza B. Smolik organizacje polityczne nie będące formalną kontynuacją przedwojennej endecji i uważanej często przez te pierwsze za formacje z pogranicza folkloru politycznego, zniekształcające czy wręcz ośmieszające idee narodowe[23]. A. Gmurczyk (którego NOP również został zaliczony prze B. Smolika do tej kategorii) pytany w jednym z wywiadów, co sądzi o takich działaczy jak B. Tejkowski, B. Rybicki czy L. Bubel odpowiada po prostu: „Nie jestem sądem kryminalnym czy lustracyjnym, bym musiał się tymi panami zajmować. Na pewno nie są to ludzie formacji narodowej - nawet pojętej bardzo szeroko - i szkoda po prostu czasu na zajmowanie się takimi indywiduami"[24].
W pierwszym okresie transformacji ustrojowej najprężniej działającym spośród nich, a zarazem najbardziej nagłośnionym przez media jest Polska Wspólnota Narodowa - Polskie Stronnictwo Narodowe, zarejestrowana 12 XII 1990 r., a działająca nielegalnie od 1955r. Ideologia tego ugrupowania łączy elementy myśli endeckiej z neopoganizmem Zadrugi oraz historiozofią F. Konecznego. Jako nadrzędny cel Polski PWN - PSN przedkłada przekroczenie liczby 60 mln Polaków w kraju[25]. Ustrój za jakim się opowiada to „ustrój wspólnoty narodowej' pod przywództwem „najwyższych autorytetów narodu" będących osobami o „najwyższej świadomości narodowej"[26]. Zdaniem lidera partii: „Naszym celem jest narodowładztwo. Oznacza to, że naród polski jest źródłem i celem władzy. Wybiera władzę, która w jego imieniu i interesie podejmuje decyzje"[27]. Skojarzenia z minioną epoką stają się jeszcze bardziej widoczne w słowach będących wstępem do jednego z rozdziałów książki B. Tejkowskiego: „Widmo nacjonalizmu krąży po Europie. Krąży po całym świecie. Jest to ruch wyzwalający narody spod żydowskiej, amerykańskiej czy innej dominacji gospodarczej, politycznej, ideologicznej i kulturowej. Narody chcą być bogate i wolne i chcą zachować swoją odrębność. To im zapewnia tylko nacjonalizm"[28].
Inną formacją o podobnym stopniu radykalizmu w programie było zarejestrowane 15 XI 1990 r. Stronnictwo Narodowe „Szczerbiec", głoszące się kontynuatorem tradycji przedwojennego Stronnictwa Narodowego, Obozu Wielkiej Polski, Obozu Narodowo - Radykalnego, Narodowej Organizacji Wojskowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Ligi Narodowo - demokratycznej i komitetu Samoobrony Polskiej[29]. Partia ta głosiła potrzebę powstania prawdziwie polskiego ustroju narodowego, a więc różnego od wschodniego kolektywistycznego socjalizmu i zachodniego indywidualistycznego indywidualizmu. Jego filarem miałaby się stać własność prywatna i moralność katolicka. Wśród „celów do wywalczenia na dziś" na jednej z ulotek odnajdujemy m.in. propozycję weryfikacji „nauczycieli i kadry naukowej w większości kolaborantów reżimu komunistycznego" oraz „przywrócenia kar cielesnych w szkołach"[30].
Do jednych z najdłużej działających polskich organizacji narodowych należy Narodowe Odrodzenie Polski. Istnieje od 10 XI 1981, zaczynając jako forum dyskusyjne młodzieży o poglądach narodowych, by „od roku 1983 przekształcać się w zdyscyplinowany ruch o charakterze narodowo - radykalnym o jasno sprecyzowanym obliczu ideowym"[31]. Szczególną uwagę NOP pragnie przywiązywać do kształcenia swoich czlonków i sympatyków, stąd określa się jako „ruch ideowo - polityczny, choć dla wygody prawnej zarejestrowany jako partia polityczna"[32]. Cechą wyróżniającą tego ugrupowania jest zdecydowane opowiedzenie się w „Wytycznych programowych NOP" i „Zasadach Ideowych Nacjonalizmu" za „decentralizacją w sferze politycznej, przyznając wspólnotom lokalnym ogromną rolę w kształtowaniu prawdziwej władzy narodowej - rządów powszechnych"[33]. W sprawach gospodarczych głosi NOP postulat zrównania kapitału z pracą oraz upowszechnienia, na bazie ustroju korporacyjnego, własności prywatnej. W latach 1988 - 1989 formacja ta probowała nawiązać współpracę z tworzącym się Zjednoczeniem Chrześcijańsko Narodowym. Zdaniem G. Tokarza „NOP chciał zrobić z ZCHN-u coś na kształt przedwojennego Obozu Narodowo - Radykalnego. Jednak, jak przyznali jego aktywiści byli zbyt słabi liczebnie i niespójni ideowo, aby osiągnąć ten cel"[34]. Warto przyjrzeć się dokładniej roli religii w ideologii tego ugrupowania, gdyż jest jedyną z wielu partii określających się jako narodowo - katolickie, reprezentująca tzw. katolicyzm tradycjonalistyczny. W „Szczerbcu" , organie prasowym NOP ukazują się od 1995 r. artykuły członków Bractwa św. Piusa XI i z nim się solidaryzujące (od chwili przejęcia przez NOP redakcji pisma „Szczerbiec" w 1994 roku nie znajdujemy numeru, w którym nie byłby poruszany jakiś aspekt tradycji katolickiej). Koncentrują się one na krytyce postanowień Soboru Watykańskiego II; wg ks. F. Schmidbergera: „wraz z soborem i od soboru kościół spija wodę z czterech zatrutych studni: kolegializmu, wolności religijnej, ekumenizmu, nowej religii"[35]. Krytycznej ocenie podlega również odejście Kościoła od ducha misyjności na rzecz idei inkulturacji.
Ostatnią z formacji narodowych powstałych u zarania III RP, jaką przywołamy w tej części rozważań, będzie aspirujące do roli kuźni działaczy narodowych, ugrupowanie - Młodzież Wszechpolska - utworzone 2 XII 1989 w Poznaniu. Organizacja ta nawiązywała do tradycji do powstałego w 1918 r. Narodowego Zjednoczenia Młodzieży Akademickiej, przekształconego w 1922 r. w Młodzież Wszechpolską - Związek Akademicki. Powołanie tej formacji miało być sposobem, aby wciągnąć młode pokolenie w akcje o charakterze politycznym (wspieranie kandydatów ruchu narodowego na posłów, senatorów i radnych). O tym jaki charakter miała kontynuacja przedwojennych tradycji pisze D. Wasilewski: „Bardzo optymistycznym faktem jest także to, że ludzie angażujący się w MW sami doszli do wypracowania swoich poglądów. Poprzez swą myśl i nieliczne z trudem zdobywane lektury znaleźli i zaakceptowali ideologię narodową"[36]. Właśnie „odnajdywanie"czy „fragmentaryczność" zdają się lepiej oddawać charakter omówionych pokrótce ugrupowań, niż deklarowana przez nie chęć pielęgnowania takich czy innych tradycji.
Omówione powyżej, z konieczności fragmentarycznie i w odniesieniu jedynie do pierwszych lat transformacji systemowej, organizacje i ugrupowania nigdy nie stały się tak naprawdę częścią oficjalnego życia publicznego w naszym kraju. Próba odtworzenia struktur ruchu narodowego w postaci jaką miały przed wybuchem wojny okazała się zupełnie nieudana. Przyczyn komentatorzy szukają na ogół w fakcie, iż próbę tą podjęły osoby z różnych pokoleń, o odmiennych biografiach, a przez to i wyobrażeniach na temat tego czym powinien być ruch narodowy.
Okres późniejszy nie obfitował już w tak liczne narodziny ugrupowań (choć mieliśmy do czynienia z wieloma przetasowaniami) odwołujących się do wartości narodowo - katolickich, tym niemniej warto chyba wspomnieć o kilku z nich. Jako pierwszą wymieńmy Prawicę Narodową, zarejestrowaną 12 IV 1995, początkowo z podtytułem Tradycjonalistyczno - Konserwatywne Stowarzyszenie. Jako cel statutowy ugrupowanie to wskazuje w Deklaracji, napisanej przez J. Bartyzela, na realizację polskiego interesu narodowego przez m.in. rozwijanie i propagowanie myśli politycznej bazującej na katolickiej teologii, filozofii i antropologii[37]. Liderzy ugrupowania dostrzegali potrzebę umacniania autorytetu władzy „poprzez ukazywanie jej nadprzyrodzonych źródeł i płynącej stąd odpowiedzialności piastunów władzy przed Bogiem"[38]. Postulowali też prace nad odbudową hierarchiczno - stanowej wspólnoty obywatelskiej jako podstawy ładu społecznego.
Ruch Katolicko - Narodowy powstał 14 XII 1997 w wyniku kryzysu jaki nastąpił w ROP po wyborach parlamentarnych, z inicjatywy A. Macierewicza. Celem partii było „wypracowanie, a następnie realizacja katolickiego projektu społeczno ekonomicznego, który stanowiłby właściwą alternatywę szkodliwej dla Polski polityki okrągłego stołu". Organem prasowym partii jest tygodnik katolicko - narodowy „Głos", założony i redagowany przez A. Macierewicza, a ukazujący się jako pismo podziemne już od 1977 r. Partia ta weszła w skład Ligi Polskich Rodzin.
Fenomen narodowego - katolicyzmu w polskiej polityce z pewnością nie wyczerpuje się w ugrupowaniach mniej lub bardziej otwarcie mieniących się kontynuatorkami myśli R. Dmowskiego. W polskim parlamencie wszystkich kadencji zasiadali posłowie, którzy przedstawiali się jako obrońcy wartości narodowo - katolickich. Zrezygnujmy tym razem z pobieżnego wyliczenia tych formacji, na rzecz dokładniejszego przyjrzenia się bodaj najgłośniejszej partii prawicowej lat dziewięćdziesiątych w Polsce, jaką jest Zjednoczenie Chrześcijańsko Narodowe, zdaniem K. A. Paszkiewicz, „uważane za partię o charakterze fundamentalistycznym, o silnym poczuciu misji budowy państwa opartego na zasadach chrześcijańskich"[39]. Powstało ono 28 X 1989, w „warunkach rywalizacji i konfrontacji z ruchem Komitetów Obywatelskich, strukturą politycznie amorficzną i programowo nieokreśloną, ale kierowaną przez ludzi pragnących nie dopuścić do odrodzenia się typowych partii politycznych i tym samym dokonać drogą manipulacji, mających zastąpić dyskusje programowe frazesów i niedomówień, zawłaszczenia sceny politycznej"[40] - jak wyraził się jeden z liderów partii. Również on stwierdza, iż „podstawą doktryny ZCHN jest najpełniej sformułowana przez Romana Dmowskiego organiczna i nieusuwalna więź katolicyzmu z polskością"[41]. Deklarowane przez ZCHN wartości podporządkowane dwóm podstawowym kategoriom - narodowi i religii katolickiej, to: wolność, niepodległość, solidarność, pomocniczość państwa, wiara, rodzina, własność prywatna, wspólne dobro.
ZCHN był najczęściej spośród ugrupowań określanych jako narodowo - katolickie reprezentowaną partią w instytucjach państwa. Współtworzył rządy w latach 1991 - 1993, był jednym z filarów AWS-u. Jego członkowie pełnili najważniejsze funkcje w państwie, telewizji i spółkach skarbu państwu. Próba prowadzenia samodzielnej polityki, wykraczającej, zdaniem krytyków, poza przyjęte standardy europejskie, sprawiła, że to na tę partię spadło gro symbolicznego odium. W niektórych kręgach opiniotwórczej elity, stał się wręcz synonimem postawy fundamentalistycznej w polityce, co walnie przyczyniło się do symbolicznej marginalizacji opcji narodowo - katolickiej. Tak o wytworzonym wokół ZCHN-u klimacie pisał R. Legutko, który, jak sam przyznaje nigdy specjalnym miłośnikiem tej partii nie był: „Jeśli spotka się towarzystwo, które nie ma ze sobą wiele wspólnego i w którym rozmowa się nie klei, to samo wymienienie któregoś z nazwisk liderów ZCHN-u wystarczy, by wszyscy poczuli się raźniej. Rzucona od niechcenia ironiczna uwaga o ZCHN jest dowodem wyrobienia politycznego i umysłowej ogłady. Aby nie uchodzić za politycznego analfabetę wystarczy wiedzieć, że ZCHN jest głupi, śmieszny i straszny"[42]. Z ZCHN-em walczono więc wszędzie, od tekstów młodzieżowych zespołów rockowych po erotyczne opowiadania w pismach, którym ze strony tej partii groziło zamknięcie.
Na zakończenie tego, z konieczności fragmentarycznego, przegłądu ugrupowań narodowo - katolickich, przedstawmy aktualnie zasiadającą w polskim parlamencie Ligę Polskich Rodzin. Swój program określają jako program solidaryzmu narodowego. Jest on efektem pracy grona profesorów krakowskich, skupionych w klubie „Myśli dla Polski"[43] oraz porozumienia różnorodnych środowisk z szeroko rozumianego obozu narodowego. „Celem prowadzonej przez nas polskiej polityki narodowej jest trwanie i rozwój Narodu Polskiego. Naród tworzą trzy nierozerwalne ze sobą związane elementy, tj. ludzie, ich tożsamość narodowa i zajmowane przez nich terytorium. Dlatego zasadniczymi celami naszej działalności jest realizacja interesu państwowego Rzeczypospolitej, na którą składają się: dobrobyt obywateli i korzystna sytuacja demograficzna Narodu; przetrwanie tradycji i kultury narodowej oraz podniesienie poziomu moralności publicznej; zachowanie całości terytorium Państwa"[44].
2.4 Radio Maryja. „Społeczeństwo obywatelskie odrzuconych"?
Różne walki w symbolicznej przestrzeni stoczone zostały w ciągu 13 lat jakie upłynęły od 1989 roku. Stawką w jednej z nich była interpretacja losu tych wszystkich, których przemiany ustrojowe zepchnęły na społeczny margines. Tych dla których idea społeczeństwa obywatelskiego nie stała się nigdy niczym więcej jak obco brzmiącym słowem z telewizji. Są oni częścią tej Polski, której „nie widać zokien dygnitarzy, Polski słaniającej się z niedospania, wstającej o czwartej nad ranem, zarabiającej głównie na dojazd do pracy"[45]. Dziś patrząc na 10-letnie dokonania toruńskiej rozgłośni radiowej można chyba zaryzykować posłużenie się terminem użytym w tytule tego podrozdziału. Jest to na tyle irytujące dla przyzwyczajonej do monopolu na obronę warstw zmarginalizowanych lewicy, że publicysta „Dziś", J. Nitecki, pisze z rozgoryczeniem: „Tendencjom właściwym aktywności grupy nacisku pod nazwą 'Radio Maryja' wybitnie sprzyja ciągły brak lewicy, która potrafiłaby zdyskontować w sposób korzystny dla kraju pogłębiające się nastroje frustracji. Sprawia to, że w mętnych zatokach przemian ustrojowych i społeczno - gospodarczych oraz na ich obrzeżach, znajdują sprzyjające ich interesom pola różni kłusownicy skołowanej zwierzyny i postrzygacze zbłąkanych owiec"[46]. Przypisywane toruńskiej rozgłośni „dyskontowanie nastrojów pogłębiających się frustracji", jest tylko jednym z wymiarów jej fenomenu. Przytoczmy wypowiedź ojca T. Rydzyka skierowaną do czytelników „Naszej Polski": „Polacy są dobrym narodem, są pięknym narodem. Tu w Radiu Maryja mamy tego przykład: widzimy jak ludzie są wykształceni, ile potrafią. Radio Maryja jest przykładem, że można powstać „z niczego", przecież nie miało żadnych sponsorów zagranicznych. Tak jak „Nasza Polska". Jak zobaczyłem Pana - myślałem, że to będzie redaktor, jakiś starszy pan - a tu młody człowiek pełen energii. To świadczy o tym, że Polska jest piękna, że są w niej porządni rodzice, nauczyciele. Że warto dla Polski działać. Tak więc: cała naprzód i na nic się nie oglądać!"[47]
Założycielem zakonu Redemptorystów był żyjący w latach 1696 - 1787 św. Alfons Maria de Liguori, patron spowiedników i moralistów. W czasach św. Alfonsa misje opierały się na kazaniach przywołujących straszliwe prawdy o grzechu, sądzie ostatecznym i piekle, odmalowywanych z ekspresją na jaką nie stać już chyba współczesnego człowieka. św. Alfons zawsze nakazywał jednak głoszenie przynajmniej jednego kazania o Maryi. Był to zabieg psychologiczny. Po wstrząsających kazaniach na temat prawd wiecznych, kazanie o Matce Boskiej było jak jasny promień.[48] Strategię taką, jak się wydaje, przyjęli w swojej radiowej ewangelizacji polscy redemptoryści.
Radio Maryja doczekało się pewnego schematu interpretacyjnego stosowanego doń konsekwentnie i na ogół bez prób jego skomplikowania. Schemat ten może przedstawiać się np. tak: „Radio Maryja nie jest stereotypową stacją nadawczo - odbiorczą. Jest to rozgłośnia wszechstronnej, ekspansywnej grupy nacisku, która w swojej strategii bazuje na elementach dewocji i frustracji, jako dotkliwych następstwach przemian ustrojowych i gospodarczo społecznych"[49]. Wydaje się, iż redukcja fenomenu Radia Maryja do wymiaru transformacyjnego jest dużym uproszczeniem. Ciekawy jest sposób w jaki D. Frelichowska, autorka publikacji ogłoszonej przez wydawnictwo związane z Radiem Maryja, szkicuje tło przemian społeczno - kulturowych, które doprowadziły do ukształtownia się formuły radia. Opis ten bowiem dokonale mieści się w szeroko rozumianych ramach, jakie rozumieniu rzeczywistości narzucili teoretycy ponowoczesności. Pisze ona, iż „charakterystyczne dla terenów współczesnych miast jest tworzenie wyspecjalizowanych instytucji i zrzeszeń w zastępstwie więzi bezpośrednich i osobowych. Katolicy o wierze pozbawionej głębszych podstaw wobec braku presji społecznej obojętnieją. Z drugiej jednak strony atomizacja społeczna, alienacja, wszechobecna laicyzacja budzi w wielu ludziach pragnienie Boga, doświadczenia głębokiej wiary"[50]. Autorka próbuje więc nas przekonać, iż toruńscy redemptoryści świadomie starają się znaleźć alternatywę dla Kościoła hierarchicznego wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wiernych, którzy nie poszukują kontaktów ze scentralizowaną instytucją a raczej więzi indywidualnych. Zgoła zaskakująco mogą też zabrzmieć inne słowa tej publikacji, dotyczące sposobu istnienia radia w otaczającym świecie. Zdaniem D. Frelichowskiej konieczna jest „dziś podstawowa otwartość i wyrozumiałość zarówno dla prezentujących odmienne poglądy jak również dla katolików słabej wiary. Taka właśnie otwarta postawa i tolerancja wobec wszystkich wiernych i niewiernych cechuje ojców działających w toruńskim zgromadzeniu Redemptorystów"[51]. Innym przykładem obrazującym, iż Radio Maryja nie odrzuca pojęć wprowadzanych przez „głównych reżyserów" dziejących się przemian społecznych i kulturowych, mogą być słowa kazania bp. J. Zawitkowskiego, wygłoszonego podczas uroczystości 10-lecia Radia: „Dziękuję za demokratyczną formę 'Rozmów niedokończonych'. Tu mówią gorliwcy i złośliwi. Tu mowią żydzi, jehowici i sekciarze, i my porządni. Tu wszystkim wolno mówić. Tu jest naprawdę demokracja. (...) Tylko tu, w Radiu Maryja, możemy wypowiedzieć swoje przekonania"[52].
Popularność rozgłośni o charakterze religijnym i jej potencjał zdolny do stworzenia wokół siebie szerokiego ruchu społecznego nie jest, jak zapewne chcieliby niektórzy, wynalazkiem specyficznie polskim. Matką - opiekunką toruńskiego radia jest działające od 1990 r. rzymskie Radio Maria. Swoim zasięgiem obejmuje ono nie tylko Włochy, ale także 17 innych krajów; nadaje w 7 językach; wyposażeniem technicznym dorównuje RAI i zajmuje pierwsze miejsce w rankingach słuchaczy.[53] Przy wydatnej pomocy technicznej i organizacyjnej Włochów, dnia 8 X 1991 nastąpiła uroczysta inauguracja Radia Maryja. Wszyscy jego pracownicy byli na początku wolontariuszami, bez przygotowania do profesjonalnej pracy w radiu; dopiero z czasem zaczęto pozyskiwać różnych specjalistów, w większości również na zasadach wolontariatu.[54]
Pierwszy bodaj sprawdzian zdolności Radia Maryja do organizowania swoich słuchaczy miał miejsce w marcu 1993 roku. Radio starając się o zwolnienie z cła sprowadzanego sprzętu satelitarnego w ciągu jednego dnia zebrało 30 tys. podpisów pod petycją o to zwolnienie. Okazało się, iż ledwie rok starczył rozgłośni na zebranie wokół siebie licznej, zintegrowanej grupy ludzi, mogącej stanowić znaczącą siłę społeczną. Dziś Radio Maryja to nie tylko, a nawet nie przede wszystkim rozgłośnia, a instytucja skupiająca wokół siebie grupy ludzi tworzących jej instytucjonalne i zrzeszeniowe przybudówki. Najbardziej znaną taką grupą stała się Rodzina Radia Maryja, początkowo nieformalna, dziś silnie zintegrowana i imponująca rozmachem działalności[55]. Również historia „Naszego Dziennika", „ogólnopolskiego dziennika katolickiego, prezentującego postawy i wartości chrześcijańskie, patriotyczne, czasami o zabarwieniu populistycznym"[56], ma swą genezę w toruńskim Zgromadzeniu Redemptorystów. Szeroko znane są akcje społeczno - polityczne jakie animowały środowiska Radia Maryja. Jako najbardziej spektakularne można wymienić kampanię w obronie życia poczętego czy akcję zbierania „cegiełek" na wykupienie Stoczni Gdańskiej. Trzy miliony Polaków wysłało protesty przeciwko legalizacji aborcji do Senatu; zaproszono do Polski, w październiku 1996, B. Nathansona, twórcę programu aborcyjnego w USA, który jednak po nawróceniu poświęcił życie obronie dzieci nienarodzonych[57].
Według badań firmy zajmującej sondażem opinii publicznej i badaniem rynku prasowego przeprowadzanych w 1997 r.[58] Radia Maryja słucha ok. 6,5% Polaków, 49% słuchaczy ma powyżej 60 lat, 32% to osoby w wieku 40 - 59%, 14% w wieku 25 - 39 lat, 5% w wieku 15 - 24 lat. Według wykształcenia 45% słuchaczy ukończyło szkoły podstawowe, 21% zasadnicze, 27 % średnie, 7% wyższe. Aż 70 % słuchaczy to kobiety. Największą słuchalność ma Radio w byłych województwach rzeszowskim, krakowskim i katowickim, ok. 11%. Najmniejszą w zielonogórskim, koszalińskim i szczecińskim, ok. 1%.
Ciekawą próbę przełamania stereotypowych ujęć fenomenu toruńskiej rozgłośni podjęły w jednym ze swych artykułów M. Jacyno i A. Szulżycka. Potwierdzają one przyjęte w tej pracy intuicje pisząc, iż „Radio Maryja realizuje model tradycyjnej czy ludowej religijności, a raczej jej nowoczesnej i przetworzonej wersji"[59] Autorki nawiązują do propozycji konceptualnych P. Bourdieu, których możliwości wykorzystania w naszych rozważania zostały pokrótce omówione w rozdziale trzecim. Tu powiedzmy tylko, iż pojęcia pola używają autorki „w znaczeniu jakie nadał mu P. Bourdieu. Nie odnosi się więc ono do instytucji. Dane pole określają granice efektywnego oddziaływania i nośności kapitału symbolicznego wytworzonego w ramach danej instytucji, w tym przypadku Kościoła lub państwa"[60].
Zdaniem M. Jacyno i A. Szulżyckiej kontekstem działania i rywalizacji rozgłośni i ruchu wokół niej, nie jest w istocie ani pole religijne ani polityczne. Przesadzone wydają się być opinie o pęknięciu wewnątrz Kościoła i wyrażają one raczej życzenia niektórych obserwatorów, niż stan faktyczny. Krytyka hierarchii kościelnej w niewielkim tylko stopniu jest bowiem w stanie osłabić popularność Radia. Może mieć to związek z właściwościami, charakterystycznego dla pola religijnego, języka. Język ten wydaje się jakby specjalnie stworzony do tego by być przedmiotem interpretacji, nie dziwi więc fakt, że publiczność Kościoła często nie jest w stanie odróżnić pochwały od nagany. Trudniej bronić tezy, iż ojcowie redemptoryści nie biorą aktywnego udziału w rywalizacji w polu politycznym, zwłaszcza jeśli uwzględnimy powszechne przekonanie opinii publicznej o roli rozgłośni w kampanii wyborczej Ligi Polskich Rodzin do parlamentu we wrześniu 2001 r. Tym niemniej wydaje się, iż podstawowym obszarem autoidentyfikacji RM są środki masowej komunikacji. Treści religijne, narodowe i polityczne RM zawsze odnosi do mediów i tutaj też, w polu mediów, poszukuje swojej pozycji. Zresztą, uznanie dla potęgi czwartej władzy jest charakterystyczne dla całego narodowego katolicyzmu, na ogół jednak fakt ten odnotowuje się z pozycji zdominowanych. Pisze na przykład K. Czuba: „O środkach masowego przekazu, mówi się, że są czwartą władzą. Myślę, że są pierwszą. Wszechpotężną władzę nad ludźmi ma telewizja. (...) Jak dobrze, że jest jeszcze wielu Polaków, którzy bardzo rzadko oglądają telewizję, inaczej cyfry 'statystyczne' układałyby się na wyższym poziomie, a świadomość na coraz niższym"[61].
Autorki zwracają uwagę, że choć identyfikacje pozytywne budowane są wokół kategorii katolickiego narodu polskiego, to punktem wyjścia są tu identyfikacje negatywne, nie w stosunku do innych narodów czy religii, lecz do innych środków przekazu. Większość słuchaczy zastrzega, że telewizję raczej „podgląda" niż ogląda, przy okazji, pod „przymusem", bądź dla sprawdzenia jej wiarygodności. Krytyce poddawane są nie tyle media publiczne, zdomiowane przez „dwie bliźniacze wersje i realizacje tej samej ideologii", liberalizm i komunizm, ale telewizja jako taka. Zwraca też uwagę mniej widoczna niż w prasie narodowo - katolickiej, walka z „Gazetą Wyborczą" oraz prawie nieobecna krytyka innych rozgłośni radiowych. Radio Maryja uznaje, jeśli można tak powiedzieć, racje dyskursu ponowoczesności, w ramach którego mówi się o zacieraniu granicy pomiędzy światem realnym a medialnym, czy wręcz o wchłanianiu rzeczywistości przez hiperrealność mediów. Zatrważające, lecz realne zagrożenie dostrzegliby nasi bohaterowie w słowach W. J. Burszty: „Jeśli dla kultur tradycyjnych i nowoczesnych problemem był stosunek do 'inności' rozumiany jako empiryczne zróżnicowanie świata społecznego, dla obecnie wzrastających pokoleń takim 'innym' stają się media. Być w kontakcie z rzeczywistością to przebywać i manipulować światem medialnym, bawić się możliwościami jakie on stwarza. Bo media to nie zwierciadło, ale świat sam w sobie i dla siebie"[62]. Stąd też wynika najistotniejszy cel, jaki postawiła sobie rozgłośnia - staranne odróżnianie prawdziwych i fałszywych, tj. wykreowanych przez media, przejawów rzeczywistości. Chodzi również o przywrócenie centralnego miejsca pojęciu prawdy w polu mediów. Przyjmując na siebie misję głoszenia prawdy, przyjmuje Radio Maryja jednocześnie pozycję interpretatora, baumanowskiego tłumacza, który w epoce ponowoczesności zastąpił prawodawcę. Jako przykład stosowania przez toruńską rozgłośnię strategiii interpretatora, miast kuszącej pozycji prawodawcy, podają M. Jacyno i A. Szulżycka głośną audycję, „Rozmowy niedokończone". „Słuchaczowi RM nie jest dane poczuć się konformistą. Strategia interpretatorów pozwala mu natomiast wierzyć, że jego poglądy noszą znamię ogólnej, uniwersalnej prawdy. Nie jest to prawda dana, ale podzielana. Dzięki przekładowi, jakiemu poddawana jest jego wypowiedź, słuchacz odkrywa, że to właśnie jego najbardziej osobiste mniemania noszą znamiona prawdy uniwersalnej. Ponieważ w tych najistotniejszych kwestiach wszyscy słuchacze zdają się podzielać tę samą opinię, stanowią jedną rodzinę - Rodzinę Radia Maryja"[63].
Przedstawiając idealny obraz odbiorcy Radia, autorki używają zwrotu: „masz kogoś kto cię zniszczył"[64]. Nawiązują przy tym do myśli M. Foucaulta o paradygmatycznej dla nowoczesności psychoanalizie, czy też przyporządkowaniu jej poczucia winy, zastępowanemu w erze ponowoczesności przez poczucie wstydu. Kimś kto przywrócić ma nadzieję, jest przyrównany tym razem do psychoanalityka i psychiatry nadawca „Rozmów niedokończonych". Większość bowiem tych audycji wypełniają zwierzenia słuchaczy i próby konsolacji, której celem jest zawsze przywrócenie nadziei i uwolnienie od poczucia winy. Odbywa się to wg pewnego schematu: „Rozpacz sprowadza wydarzenie do wymiaru porażki. Dzieje się tak zawsze wtedy, kiedy wydarzenie - powód rozpaczy jest przez jednostkę interpretowane jako jej działanie. Konsolacja wiąże się z odkryciem nowej więzi przyczynowo - skutkowej, która zmieni przyczynę - winę w skutek czyjegoś działania. Okazuje się wtedy, że sprawca zawsze był w istocie ofiarą"[65].
Powyższe rozważania starały się dowieść, iż mówienie o rozgłośni toruńskich redemptorystów jako „społeczeństwie obywatelskim odrzuconych" może sięgnąć głębszego niż tylko okołotransformacyjnego kontekstu. Radio wydaje się stanowić doskonałą ofertę dla tych wszystkich, którzy z różnych powodów nie potrafią żyć w świecie pozbawionym nowoczesnej tradycji. Oferta ta jest ponadto skonstruowana w sposób zasadniczo z głównymi procesami ponowoczesności niesprzeczny.
[1] Z listu C. K. Norwida do Michaliny z Dziekońskich Zaleskiej (1862), za: J. R. Nowak, (wyb.), Myśli o Polsce i Polakach, Katowice 1994, s. 131.
[2]Za: „Polityka",1997, nr 50.
[3] B. Misztal, Ruch społeczny,Encyklopedia Socjologii, t. III, Warszawa 2000, s. 342.
[4] Szerzej w: K. Frysztacki, Problemy społeczne Encyklopedia Socjologii, t. III, Warszawa 2000, s. 205. [5] B. Misztal, Ruch społeczny, Encyklopedia Socjologii, t. III, Warszawa 2000, s. 349.
[6] W. Sitek, Wprowadzenie P. Żuk, Społeczeństwo w działaniu. Ekolodzy, feministki, skłotersi. Socjologiczna analiza nowych ruchów społecznych w Polsce, Warszawa 2001, s. 12.
[7] A. Niedźwiedź, Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej w kręgu mitologii narodowej, B. Grott, (red.), Religia i polityka, Kraków 2000, s. 79.
[8] D. K. Łuszczek, Jasnogórska Bogurodzica w ikonografii czasu nadziei 1981 - 1985, „Jasna Góra" 1991, nr 2, s. 36, za: A. Niedźwiedź, op. cit., s. 79.
[9] Szerzej „Gazeta Wyborcza" 3.11.2001, dodatek: „Wysokie Obcasy", z autorką książki rozmawia A. Górnicka - Boratycka.
[10] J. R. Nowak, Za co Żydzi powinni przeprosić Polaków. Dzieje grzechów (15), „Nasza Polska" 4 VII 1996.
[11] E. Węgieski, świadectwa narodowe. Trwamy, za: www. Patriota.ceti.pl., 12 IV 2002.
[12] Tamże.
[13] R. Giertych, Kontrrewolucja młodych, Warszawa 1994, s. 118.
[14] Tamże, s. 115.
[15] J. Kurczewska, Czas w myśleniu „narodowca" (analiza przekonań politycznych przywódców radykalnej prawicy narodowej), E. Tarkowska, (red.), O czasie, politykach i czasie polityków, Warszawa 1996, s. 145.
[16] B. Nitschke, Poglądy niektórych skrajnych odłamów współczesnego obozu narodowego na przykładzie programu Instytutu Polskiej Narodowej Myśli Politycznej A. Pawłowski, (red.) Fundamentalizm współczesny, Zielona Góra, 1994, s. 44.
[17] M. S. Żochowski, O nową myśl polityczną i ideę dziejową narodu, „Szczerbiec" 1991 nr 1, s. 1.
[18] B. Nitschke, op. cit., s. 49.
[19] B. Smolik, Narodowcy u zarania polskiej transformacji ustrojowej, S. Dąbrowski, B. Rogowska, (red.), Z badań nad przemianami politycznymi w Polsce po 1989, Wrocław 1998, s.206
[20] M. Giertych, Nie przemogą! Antykościół, antypolonizm, masoneria, t. II, Wrocław 1997, s. 50.
[21] Tamże, s. 210.
[22] J. Engelgard, 14 kwietnia 1991 - inauguracja działalności Stronnictwa Narodowo - Demokratycznego w kraju, „Myśl Polska" 1 IV - 15 IV 1991.
[23] Oświadczenie Rady Politycznej Stronnictwa Narodowo - Demokratycznego, „Biuletyn Informacyjny" nr 5/91, za: B. Smolik, Narodowcy u zarania polskiej transformacji ustrojowej, [w:] Z badań nad przemianami politycznymi w Polsce po 1989, Wrocław 1998, s. 211.
[24] Wywiad udzielony przez prezesa NOP, A. Gmurczyka, polonijnemu miesięcznikowi „Kontra" wydawanemu w USA, za: www.patriota.ceti.pl./publicystyka, 15 IV 2002.
[25] Za: A. Gargas, M. Wojciechowski, Partie polityczne w Polsce, Gdańsk 1991, s. 109.
[26] Założenia ideowe. Program ustrojowy. Narodowe zasady moralne. Statut, Warszawa 1990, s.12.
[27] B. Tejkowski, Walka o Polskę. Władza i wlasność w ręce Polaków, Warszawa 1994, s. 139.
[28] Tamże, s. 45.
[29] G. Tokarz, Kształtowanie się ruchu narodowego w Polsce od 1989 r., [w:] S. Dąbrowski, B. Rogowska, (red.), Z badań nad przemianami politycznymi w Polsce po 1989, Wrocław 1998, s. 194.
[30] za: B. Smolik, op. cit, s. 212.
[31] Dla Narodu przez Naród, „Szczerbiec" nr 1-2 2002r.
[32] Tamże.
[33] Tamże.
[34] G. Tokarz, Kształtowanie się ruchu narodowego w Polsce od 1989 r., S. Dąbrowski, B. Rogowska, (red.), Z badań nad przemianami politycznymi w Polsce po 1989, Wrocław 1998, s. 200.
[35] Za: M. Strutyński, Miejsce tradycjonalizmu katolickiego w ideologii Narodowego Odrodzenia Polski, [w:] B. Grott, (red.), Religia i polityka, Kraków 2000, s. 317.
[36] D. Wasilewski, Młodzież Wszechpolska, „Myśl Polska" 1 I / 15 III 1991.
[37] K. A. Paszkiewicz, (red.), Partie i koalicje polityczne III Rzeczypospolitej, Wrocław 2000, s. 80.
[38] Statut Tradycjonalistyczno - Konserwatywnego Stowarzyszenia „Prawica Narodowa".
[39] K. A. Paszkiewicz, op. cit., s. 149.
[40] S. Niesiołowski, 10 lat ZCHN na scenie politycznej, „Sprawa Polska" nr 5/1999.
[41] Tamże.
[42] R. Legutko, ZCHN i stereotypy, tekst napisany w 1992, przytaczam za: „Sprawa Polska" 1999 nr 5.
[43] Rozmowa z Romanem Giertychem - wiceprezesem Stronnictwa Narodowego i jednym z liderów Ligi Polskich rodzin, „Myśl Polska" 29 VII - 5 VIII 2001.
[44] Deklaracja Ideowa oraz Założenia Programowe Ligi Polskich Rodzin, za: www.lpr.pl., 28 IV 2002.
[45] K. Bogomilska, Ludzie na szynach, „Nasza Polska" 25 IX 2001.
[46] J. Nitecki, Radio Maryja, „Dziś" nr 4/2002, s. 61.
[47] PJ, (not.), Ojciec Tadeusz Rydzyk do czytelników „Naszej Polski", „Nasza Polska" 16 XII 1998.
[48] D. Frelichowska, Ojcowie Redemptoryści i ich Radio Maryja, Toruń 1999, s. 16.
[49] J. Nitecki, op. cit., s. 70.
[50] D. Frelichowska, op. cit., s. 104.
[51] Tamże, s. 104.
[52] Kazanie bp. J. Zawitkowskiego wygłoszone 7.12.2001 r. w kościele św. Józefa w Toruniu, za: „Nasza Polska" 2001 nr 51 - 52.
[53] Za: J. Nitecki, op. cit., s. 66.
[54] Atmosferę i swe pierwsze dni w Radiu Maryja opisują pracownicy w rozdziale „Mówią współpracownicy", [w:] D. Lebioda, (red.), Radio Maryja, Toruń 1995.
[55] Szerzej [w:] D. Frelichowska, op. cit., s. 96.
[56] Tamże, s. 97.
[57] W artykule zamieszczonym w „Myśli Polskiej" 28 X 2001, B. Nathanson stwierdza: „Decyzją Sądu Najwyższego o dopuszczalności aborcji zamordowano 38 milionów dzieci. 38 milionów to dokładnie tyle, ilu jest Polaków".
[58] Badanie firmy SMG/KRC publikowane w „Gazecie Wyborczej" z dnia 29.12.1997.
[59] M. Jacyno, A. Szulżycka, Kościół i strategie polityki tożsamościowej - przypadek Radia Maryja, [w:] M. Kempny, G. Woroniecka, (red.), Religia i kultura w globalizującym się świecie, Kraków 1999, s. 287.
[60] Tamże, s. 286.
[61] K. Czuba, Media i władza, Warszawa 1995, s. 7.
[62] W. J. Burszta, Wirtualizacja kultury i co z tego wynika, [w:] M. Kempny, G. Woroniecka, (red.), Religia i kultura w globalizującym się świecie, Kraków 1999, s. 32.
[63] M. Jacyno, A. Szulżycka, op. cit., s. 292.
[64] Tamże, s. 293.
[65] Tamże, s. 293.
Liberalny diabeł u Okopów Świętej Trójcy. Socjologiczna analiza fenomenu narodowego katolicyzmu w Polsce lat 90-tych.
[Strona główna] [Wstęp] [Rozdział 1.] [Rozdział 2.] [Rozdział 3.] [Zakończenie] [Literatura]
Copyright © Marcin Wiatrów. All Rights Reserved
Przedruk w jakiejkolwiek formie i w jakimkolwiek języku materiałów zawartych na tej stronie bez zgody autora jest zabroniony.
Data ostatniej aktualizacji: 18.05.2002