Wiele rozgłośni przyjmuje telefony od słuchaczy i prowadzi z nimi dłuższe i krótsze rozmowy na żywo. Robią tak np. chyba wszystkie programy Polskiego Radia, a zapewne i wiele innych rozgłośni. W większości rozgłośni, jak można czasem zauważyć, mówi się bezpośrednio w eter: to co słuchacz powie przez telefon jest słyszalne z minimalnym opóźnieniem w odbiornikach. Może być ono związane z opóźnieniem przy przekazywaniu sygnału do nadajników lokalnych przez satelitę, obróbką sygnału lub ze sztucznym opóźnieniem przez linię opóźniającą Linie opóźniające zwykle są dość krótkie. Radio Maryja i pod tym względem jest szczególne: opóźnienie przez nie stosowane sięga 7-8 sekund.
Linia opóźniająca to urządzenie podobne do magnetofonu, który używałby równocześnie głowicy nagrywającej i odtwarzającej. To co jest nagrane jest przenoszone przez taśmę i kawałek dalej może być odtworzone. Jeżeli odstęp między głowicami jest niewielki - otrzymujemy efekt pogłosu. Jeżeli będą to dziesiątki centymetrów, możemy opóźnić sygnał o wiele sekund. W praktyce nie używa się magnetofonu, tylko jego elektronicznego odpowiednika, bez zużywających się elementów ruchomych.
Jak działa linia opóźniająca w Radiu Maryja? Pilne słuchanie audycji pozwoliło naszkicować następujący schemat. Kiedy dzwoni słuchacz (telefon A), jego głos słyszą przez słuchawki zgromadzeni w studio (B). To co mówi słuchacz jest przesyłane do linii opóźniającej C, to co jest mówione w studio - do osobnej linii D. Zawartość obu linii przesuwa się przez ok. 7 s do sumatora E i wypowiedzi zarówno dzwoniącego słuchacza, jak obecnych w studio są wysyłane przez nadajnik G. Dodatkowe opóźnienie ok. 0.25 s dodaje przekaz satelitarny (tak naprawdę nadajnik G to cały tor: nadajnik satelitarny - satelita - odbiornik satelitarny - nadajnik UKF). W końcu dźwięk dociera do słuchacza przez odbiornik radiowy H. Przejście z linii opóźniającej wypowiedzi słuchacza do sumatora E może być zablokowane ze studia B przy użyciu wyłącznika F.
Jak to działa w praktyce? Załóżmy, że dzwoniący A co sekundę wypowiada kolejne słowa: zero, jeden, dwa, ..., aż wypowie niepożądane słowo SIEDEM (na rys. oznaczone 0, 1, 2, ... 7 itd.). Cenzor w studio naciska wyłącznik F, być może z opóźnieniem, co pozwala dzwoniącemu powiedzieć jeszcze osiem i nie tylko, ale pierwszym słowem, które nie dotrze do nadajnika będzie zapewne już "dwa". Można teraz (automatycznie) rozłączyć połączenie telefoniczne i skasować zawartość linii opóźniającej C, i mówić dalej ze studia albo przyjąć inny telefon.
Trudno się dziwić, że akurat ta rozgłośnia tak się opancerza. Bzdury oraz pomówienia różnych osób prowokują do reakcji. Czasem są to zupełnie niepotrzebne próby powiedzenia "dupa", czasem próby merytorycznej dyskusji. Jedne i drugie mają małą szansę przebicia się przez cenzurę Radia. Czasem któryś z księży ma kaprys aby jednak toczyć z dyskusję, jeżeli widzi, że dzwoniący ma słabe argumenty, czasem może przepuścić brzydkie słowo, żeby pokazać na jak niskim poziomie są przeciwnicy. Radio Maryja z założenia jest radiem monologującym, nie przestrzegającym zasad etyki dziennikarskiej. Przy tak silnym cenzurowaniu słuchaczy dyskusja z nim miałaby sens jedynie, gdyby ktoś mający inne zdanie mógł na równych prawach dyskutować ze studia, ale dyrekcja rozgłośni nie dopuści do tak niebezpiecznej konfrontacji opinii...