o. Grzegorz Moj
Audycja: nocna, w jej ramach artykuł ks. prof. Czesława Bartnika "Walki partyjne z wojskiem w tle" czytany przez Marka Prałata
Nagranie:
data | długość | WAV [KB] | GSM/WAV [KB] | OGG [KB] | MP3 [KB] | kontekst [KB] |
---|---|---|---|---|---|---|
9 X 2006, 00:19 | 30 min. 56 s | 58006 | 5891 | 5530 | 5438 | 11426 |
ks. Cz. Bartnik: [...]
Przewrót majowy 1926 r.
Kiedy po odzyskaniu niepodległości Polska była politycznie rozbita, rządy powstawały i upadały co parę miesięcy, w parlamencie było chyba 35 partii i panował powszechny chaos, zrodziła się w Polsce myśl, żeby ratować Ojczyznę przez czynnik wojskowy. Większość polityków miała chyba dobrą wolę i bronili oni demokracji, ale zapanowała jakaś powszechna niemoc i intelektualna, i działaniowa. Toteż wojskowi nakłonili Marszałka Józefa Piłsudskiego, żeby wyszedł z odosobnienia w Sulejówku i objął stery państwa. Zaręczano mu, że jego autorytet jest tak wielki, iż samo jego pokazanie się w Warszawie będzie objęciem rządów. Ale stało się inaczej. Prezydent Stanisław Wojciechowski, skądinąd bardzo szlachetny człowiek, nie zrozumiał chwili i nie chciał ustąpić. Wywiązały się walki między zwolennikami jednego a drugiego. W trzydniowych walkach w dniach 12-14 maja 1926 r. wielu ludzi zginęło i społeczeństwo na długo się podzieliło. Jednak wojskowy przewrót majowy okazał się raczej wydarzeniem pozytywnym dla Polski, inaczej Polska by upadła, stałaby się szybko znowu satelitą sowieckim. Niektórzy historycy mówią, że można było pertraktować i dialogować, ale to takie idealistyczne gadanie. Jeśli jest ogólny chaos i korupcja, no i wściekłość wzajemna, to nie ma żadnych rozmów, tak jak i teraz z PO i SLD.
Polski Październik 1956 r.
Diabelski Stalin, okupując Polskę od roku 1944, stworzył aparat terroru, bardzo krwawego, złożony przede wszystkim z Żydów, sowieckich i polskich, i z Polaków pochodzenia żydowskiego (zob. J.R. Nowak). Ale ten aparat był chytrze wkomponowany także w element polski, choć często w męty społeczne i margines społeczny. Jednakże z czasem element polski zaczynał krzepnąć i przeciwstawiać się elementom żydowskim. I tak kształtowały się dwie frakcje PPR-u i PZPR-u, a mianowicie komuniści żydowscy i komuniści polscy. Komuniści żydowscy rośli z czasem coraz bardziej w znaczenie i choć stanowili grupę raczej zamkniętą, prześladowali polskość i Kościół i zamierzali dość wcześnie aresztować Prymasa Stefana Wyszyńskiego, tak jak zrobili z Prymasem Węgier Józefem Mindszentym już w roku 1948. Na początku lat 50. komuniści polscy zaczęli się im coraz wyraźniej opierać i przeciwstawiać. W rezultacie ukształtowały się dwie silne frakcje partyjne: natolińczycy i puławianie. Natolińczycy (Natolin to zespół pałacowo-parkowy w Warszawie) trzymali się wiernie marksizmu, ale przyjmowali coraz bardziej element narodowy i polski oraz na ogół nie byli tacy krwawi, poza przypadkami patologicznymi. Żydzi nazywali ich "chamami", a potem "partyzantami", ponieważ nawiązywali do tradycji Armii Ludowej. Puławianie natomiast (nazwa od ulicy Puławskiej w Warszawie) byli to dygnitarze przeważnie żydowscy, kosmopolici i z czasem rewizjoniści komunistyczni. Nazywano ich "Żydami". Puławianie zaczęli zmieniać kurs polityczny po ujawnieniach Żyda Józefa Światły i po procesach co głośniejszych komunistycznych terrorystów i morderców żydowskich. Pojawiała się u nich refleksja, że stalinizm i jego komunizm prowadzi do zbrodni, i myśleli o pewnej liberalizacji tego systemu. Na początku roku 1956 natolińczycy przystąpili do odwetu na puławianach; dyskretnie rozwijali propagandę antyżydowską, rozrzucali ulotki, organizowali robotników w wielkich zakładach warszawskich, przygotowywali dla nich broń i przekazywali im listy przeciwników, których należałoby aresztować. I tak tliła się już rewolta wewnątrzkomunistyczna, mimo że frakcja żydowska zdobywała poparcie Wojska Polskiego, Milicji Obywatelskiej i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pierwszy sekretarz Edward Ochab miał zbyt słabą osobowość, by sytuację uspokoić. Zwołał więc VIII Plenum KC i zaprosił na nie Władysława Gomułkę, niedawno więzionego za "odchylenie prawicowe" (np. był przeciwko kolektywizacji wsi). Gomułka mógł godzić obie frakcje, gdyż z jednej strony był prawowiernym i gorliwym komunistą, a z drugiej strony chciał odrobiny autonomii dla komunistycznej partii polskiej, no i potępiał terror żydowski w Polsce. Jednakże Nikita Chruszczow, pierwszy sekretarz KPZR, przeraził się, że Gomułka "rewizjonista" będzie pierwszym sekretarzem w Polsce. Bez uprzedzenia przyleciał z wielką delegacją sowiecką do Warszawy i na początku nie chciał w ogóle rozmawiać z Gomułką. Jednak po pewnym czasie się zgodził, gdy Gomułka zadeklarował pełną wierność socjalizmowi. [...]
Jeśli idzie o zdobycie większości parlamentarnej, która byłaby zdolna wyciągnąć Polskę z bagna, to trzeba też zdecydowanych kroków. Niewątpliwie SLD powinno być już dawno zdelegalizowane. W ogóle prezydent powinien przejąć więcej władzy, na podobieństwo Piłsudskiego lub de Gaulle'a. Dyplomacją słowną niczego się nie osiągnie, bo chaos tylko się pogłębia i niebezpieczeństwo dla Polski rośnie. Wiele partii nie ma żadnego sumienia, jak magnaci polscy za czasów saskich i jak jarmark partyjny w początkach II Rzeczypospolitej.
I jeśli nie uda się skleić większości koalicyjnej, pierwszej po roku 1989 prawdziwie polskiej lub jeśli PO nie zechce współpracować w ważnych sprawach państwa i będzie dążyła do jego destabilizacji, to trzeba by pomyśleć, czy prezydent nie mógłby zawiesić parlamentu na jakieś trzy lata, żeby wygasić wielkie źródło chaosu i awantur. Nowe wybory mogą mieć sens dopiero po oczyszczeniu stajni Augiasza. Programy partii z jednej strony odrodzeniowych i propolskich, a z drugiej strony nadal komunistycznych, liberalnych i ateistycznych są tak przeciwstawne, że nie da się ich absolutnie pogodzić w całości, można by szukać zgody tylko w jakichś małych i nieważnych dziedzinach. [...] Trzeba pomyśleć jeszcze o jednym. Gdyby Polsce groziła pełna destabilizacja, np. ze strony wielkich, inspirowanych przez niedowarzone głowy demonstracji, to nie można wykluczyć prośby wojska o obronę Polski. Nie możemy dopuścić do tego, co było w XVIII w., kiedy to magnaci rozszarpali taki piękny, wielki kraj na kawałki, potworzyli swoje neutralne zaścianki, nie przyjmowali władzy centralnej i tylko wyciągali ręce po pieniądze do Rosji, dziś czytaj: do Unii Europejskiej.
[ Tekst wg "Naszego Dziennika" z 7 X 2006, http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20061007&id=my11.txt ]