o. Jacek Cydzik
dr Carl Beddermann
pos. Piotr Krutul
Audycja: o Unii Europejskiej
Nagranie:
data | długość | WAV [KB] | GSM/WAV [KB] | OGG [KB] | MP3 [KB] | kontekst [KB] |
---|---|---|---|---|---|---|
8 XII 2002, 21:38 | 11 min. 53 s | 11144 | 1132 | 1400 | 1394 | 5712 |
o. J. Cydzik: Dzisiaj jest, jak to już powiedziałem, jest pan dr Karol [Carl] Beddermann i pan poseł Piotr Krutul. Dlatego oddaję głos, panie doktorze, oddajemy głos panu doktorowi, proszę o wprowadzenie nas w dzisiejszy temat.
dr C. Beddermann: Drodzy słuchacze! Dzisiaj po raz trzeci mam zaszczyt i przyjemność mówić z państwem o tym, co leży mi na sercu. Najpierw chciałbym i ja złożyć serdeczne gratulacje z okazji 11-tej rocznicy istnienia Radia Maryja. Składam je nie tylko ojcowi Rydzykowi, wszystkim jego współpracownikom i Rodzinie Radia Maryi liczącej miliony ludzi, składam je również wszystkim Polakom. Gratuluję im tego, że tę niezwykłą radiostację mogą traktować jak swoją własną - ten donośny głos wiary, nadziei i wiecznych prawd w jednolicie szarym koncercie duchowo jednakowo nastrojonych mediów dzisiejszej zdegenerowanej Europy.
W ostatnich tygodniach wydarzyło się bardzo wiele w związku z planowanym przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Coraz bardziej wyraźnie widać, że przygotowuje się prawdziwą wojnę, aby zmusić Polskę i polski naród do akcesji z Unią. Już teraz, na krótko przed spotkaniem Unii Europejskiej na szczycie w Kopenhadze, który ma posunąć Unię w przyłączeniu Polski [o] decydujący krok naprzód, postkomuniści i opanowane przez nich media sięgają po metody, które jeszcze sześć tygodni temu wydawały mi się nie do pomyślenia. A to dopiero namiastka tego, co może się jeszcze spotęgować w nadchodzącym czasie. W czasie moich spotkań na terenie Polski słyszę ciągle: oni sfałszują i wyniki referendum przystąpieniowego tylko po to, aby osiągnąć swój cel i zapędzić Polskę do Unii. Jeszcze przed dwoma miesiącami potraktowałbym to jako żart, ale już od dawna tego nie robię. Doszedłem wręcz do przekonania, że istnieją na Zachodzie siły, które chętnie podałyby pomocną dłoń postkomunistom w manipulacjach na korzyść planowanej akcesji. Sytuacja stała się w międzyczasie tak poważna, a w najbliższych miesiącach przed referendum stanie się jeszcze o wiele bardziej krytyczną. Dlatego uważam, że dobrze by było gdyby Kościół zrezygnował z jego lękliwej postawy wobec przystąpienia do Unii i jasno zajął stanowisko. Oświadczenie z 21 III "Biskupi polscy wobec integracji europejskiej" wyznacza dobry kierunek i trzeba konsekwentnie iść w tym kierunku. W swoim czasie biskupi polscy, nie bez manipulacji Zachodu, dali nakłonić się do wypowiedzi, że [odpowiedź] tak czy nie na przystąpienie do Unii jest sprawą wyłącznie polityczną, nie kościelną i konsekwentnie będą wstrzymywać się od zabierania głosu na ten temat. Wyraźnie oświadczyli oni, że zamierzają się ograniczyć jedynie do moralnej oceny i wystąpili z katalogiem moralno-kościelnych warunków, których, według nich, w planowanej integracji nie powinno się naruszyć. Dzisiaj jasnym jest, że była to pułapka postkomunistów, którzy teraz nie mają nic lepszego do roboty niż jeżdżenie po kraju i ogłaszanie wszem i wobec, że polski Kościół jest za integracją, ponieważ jego katalog żądań moralnych z całą pewnością zostanie spełniony po przystąpieniu Polski do Unii. Ale na tym jeszcze nie koniec. Przez minione 10 lat układ liberalny postkomunistyczny stworzył takie warunki, że polski Kościół przygląda się bezczynnie jak postkomuniści i przez nich opanowane media w regularnych odstępach czasu przekręcają papieżowi słowa w ustach i coraz to nowymi sposobami próbują uczynić z niego świadka koronnego polskiego przystąpienia do Unii. Kościół ma bardzo niewielki udział w mediach i przez to nie może tak skutecznie jak postkomuniści dotrzeć do opinii społecznej. W międzyczasie w grę wchodzi tu honor i znaczenie polskiego Kościoła. W tych coraz trudniejszych czasach, zresztą jak i we wszystkich innych krajach Europy, polski Kościół jest jedynym autorytetem, który cieszy się jeszcze poważaniem i względami. Tak było dotąd zawsze i przede wszystkim dlatego, że jednak mieszał się do polityki. Gdy słyszymy coś na Zachodzie o katolicyzmie w Polsce, zauważamy nie tylko to, że kościoły tu są jeszcze pełne. Myślimy np. o Bismarcku i jego Kulturkampf, tej walce kulturalnej przeciwko Kościołowi Katolickiemu i o tym, że obawiał się on, Bismarck, bardziej metropolity pruskiej[?] polski arcybiskupa gnieźnieńskiego i poznańskiego Mieczysława Ledóchowskiego, niż tego towarzysza broni [?] w katolickiej Nadrenii i Westfalii. Myślimy też o kard. Wyszyńskim i bohaterskim oporze Kościoła Katolickiego przed stalinistami. Myślimy o udziale polskiego Kościoła w walce "Solidarności" z lat 80-tych, która spowodowała upadek komunizmu bez rozlewu krwi. Czy to wszystko nie była polityka? Czy ksiądz Popiełuszko i wielu innych katolickich księży zostało wymordowanych przez komunistów z powodów moralnych? Od 12 lat Zachód plądruje Polskę z jej wyczerpaną przez dziesiątki lat władzy komunistycznej gospodarkę i doprowadza ją do zależności kolonialnej w wymuszanym wręcz w międzyczasie przystąpieniu do Unii, który ma być ukoronowaniem wyzysku Polski przez Zachód.
A czy rolą Kościoła Katolickiego ma być milczenie i polityczna abstynencja? Mogę sobie wyobrazić, jaką radość wywołuje i będzie jeszcze wywoływać taka postawa wśród zwolenników przystąpienia, a szczególnie u postkomunistów i strategów integracyjnych w Brukseli. Kościół Katolicki, czyli ta siła, której najbardziej obawiali się od samego początku, ponieważ mogłaby ona w ostatniej chwili jeszcze wyrwać Polskę z niszczącego uścisku Unii, sam jest na granicy abstynencji politycznej, a dla euroentuzjastów jest narzędziem moralnego poparcia. Polsce grozi katastrofa narodowa, której zwiastuny już dzisiaj można dostrzec w podupadłych terenach przemysłowych i leżących ugorem polach uprawnych w Polsce. Powodem tego, nie tylko moim zdaniem, jest układ o stowarzyszeniu Polski z Unią Europejską w 1991 r. Wobec tego Polacy powinni zadawać sobie następujące pytanie: [czy] historia zażąda od nas kiedyś usprawiedliwienia, jeżeli się nie opamiętamy i w duchu naszych poprzedników nie wmieszamy się politycznie głośno i jednoznacznie w dyskusję na temat polskiego przystąpienia do Unii? Myślę, że wielką rolę ma w tym Episkopat, co pokazują postacie wielkich biskupów mężów stanu. Nieraz powtarzałem już z tego miejsca, że w Polsce istnieje już solidny opór przeciwko planowanemu przystąpieniu do Unii Europejskiej i przeciwko, już na przedpolu[?] tego przystąpienia, dla Polski katastrofalnie przebiegającym przemianom gospodarczym. W międzyczasie powstało wystarczająco dużo przenikliwych i trefnych [trafnych] analiz tej okrutnej gry, którą od początku lat 90-tych Zachód prowadzi z Polską. Autorzy tych analiz pochodzą nawet w większości z obozu katolicko-laickiego. Między nimi znajdują się najlepsze umysły kraju. To prawdziwa tragedia jak ci oto ludzie są zakrzykiwani i pogardliwie wyśmiewani przez postkomunistyczną propagandę integracji. [...]
[korekta: OR]