źródła siły ideologii RM

Jednym z powodów popularności RM jest brak alternatyw dla dużej części społeczeństwa. Gazety reprezentują dużą różnorodność tematyki i jakości przekazu. Inaczej jest z radiem. Najłatwiej dostępne rozgłośnie - nadające po polsku, na UKF-ie - są do siebie bardzo podobne. Większość nadaje głównie muzykę i informacje o niej, często są to wręcz podobne do siebie niewielkie zestawy piosenek powtarzane w kółko. Audycje z informacjami i dyskusjami na tematy społeczne zdarzają się rzadko i trwają krótko. Znawcy rynku radiowego, którzy decydują o profilach programów opierając się na badaniach rynkowych, nie widzą sensu w nadawaniu pełnowymiarowych dzienników, długich bloków informacyjnych, wielogodzinnych audycji z komentarzami i dyskusjami. Podobnie traktowane są innego rodzaju programy, jak msze i modlitwy. Ale program pozwalający uzyskać korzystne oferty reklam niekoniecznie musi celować nawet w przeciętne gusta. W niedawnej dyskusji w grupie pl.rec.radio wiele osób z doświadczeniem radiowym twierdziło, że duże wpływy z reklam łatwiej jest uzyskać kierując program do 20% populacji, "młodych, aktywnych zawodowo, o średnim lub wyższym wykształceniu, ponadprzeciętnych dochodach" niż do ogółu społeczeństwa. Jeden z dyskutantów stwierdził, że nie opłaca się tworzyć komercyjnej stacji dla "ludzi bez wykształcenia, starych, a tym bardziej bezrobotnych". Jeszcze mniej opłacalne może być utrzymywanie stacji dla ludzi o większych wymaganiach i zainteresowaniach społecznych. Sytuację ratują rozgłośnie państwowe, ale i część z nich zmienia profil z elitarnego, podciągającego słuchacza na wyższy poziom, bądź zawęża z mieszanego, skierowanego m.in. do tych szarych i starych 75%, na profil dla "reklamojadów" (tych 20% młodych, dobrze zarabiających). Nawet na największym rynku lokalnym, w Warszawie, nie ma ani jednej rozgłośni o profilu społeczno-polityczno-kulturalnym (nowe wcielenie TOK FM jest namiastką - pisane w 2003 r.). Być może udałaby się inicjatywa P. Mroczyka (ostatni dyrektor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa) z połowy lat 90-tych, ale niestety nie otrzymała pozwolenia na nadawanie. Również ludziom zainteresowanym modlitwami trudno jest znaleźć swoją rozgłośnię - poza RM w Warszawie można na UKF-ie złapać tylko jedną rozgłośnię, która ma również sporo elementów religijnych. Na większości terytorium Polski nie ma nawet takiej możliwości wyboru.

Polska jest w trakcie przemian. Upadają mity o potędze przemysłowej i wykształceniu ludności. Zmieniają się zasady, czasem zbyt często, jak w kwestiach podatkowych albo przy wyrywaniu sobie służby zdrowia przez kolejne rządy. Przyszłość niesie kolejne zmiany, większe, jeszcze szybsze. Światowy kryzys i lokalne kunktatorstwo w polityce gospodarczej odbiły się mocno na rzeczywistości. Media chętnie mówią o tym jak jest źle, te kontrolowane przez SLD mają tendencję do gloryfikacji przeszłości (w RM też pojawiają się głosy, że byliśmy potęga przemysłową i "gdybyśmy wchodzili do UE z gospodarką z lat 70-tych, kadrą, instytutami z tym rozwojem, to byśmy sobie dali radę, być konkurencyjni", 24 XII 2002, 01:04 słuchacz, z aplauzem o. J. Króla i posła B. Pęka). O wzroście ilości urządzeń gospodarstwa domowego i telefonów mówi się rzadko i półgębkiem. Szczególnie wytrąceni z rytmu dziesięcioleci mogą być rolnicy. Do tych wszystkich, którym się nie powiodło, którzy się boją nowości, obcych, innowierców, jest skierowane przesłanie RM: wpłać, poprzyj, tylko u nas patriotyzm, wolność, prawda.

RM przekonuje nielicznych Polaków i nielicznych katolików. Wśród tych przekonanych do RM są ludzie myślący. Jak to możliwe? Nie ma żadnej sprzeczności między inteligencją słuchaczy, a splotem dziwnych pomysłów opisanych w kolejnych rozdziałach tego artykułu. Widzę dużą analogię między poparciem dla L. Wałęsy w 1990 r. w wyborach prezydenckich i poparciem dla RM. W tamtych wyborach T. Mazowiecki był przedstawicielem inteligencji - taki co sobie myśli, nie wiadomo co, i pewnie ma się za lepszego. Wałęsa - swój, z ludu, z Matką Boską w klapie. Kiedy próbowałem wtedy wydusić, ze skądinąd inteligentnego zwolennika Wałęsy, dlaczego chce głosować na niego, dowiedziałem się, że Wałęsa może zapanować nad nastrojami w razie czego. Do tego doszło przekonanie, że on i tak wygra (na pewnym uniwersytecie argumentowano za przyznaniem doktoratu honoris causa tym, że Wałęsa będzie prezydentem). Trudno było nie zauważyć dużych wad kandydata, ale przekonanie o swojskości wygrało. Na tej swojskości i religijności gra też RM. Wady też są ewidentne, ale zwolennicy dali się przekonać, że wszystkie inne drogi są zamknięte, że każda alternatywa jest zła, a RM może też bywa złem (patrz przykłady), ale to jednak nasi. I są przeciw aborcji.