Sonda
Za nami rok ukazywania się "Naszego
Dziennika". Truizmem jest twierdzenie, że był to dla nas czas ważnych
doświadczeń, wsłuchiwania się w głosy naszych Czytelników, nawet jeśli byli oni
surowymi recenzentami gazety. Bardzo cenimy sobie te opinie. Z okazji 1. rocznicy
"Naszego Dziennika" zwróciliśmy się do znanych osób życia publicznego z
pytaniem, co sądzą o naszej gazecie, czym stała się w ich życiu. Oto plon naszej
sondy.
Irena Kwiatkowska, aktorka
Bez laurki... Ja wyłącznie czytam "Nasz Dziennik". Radio
Maryja i "Nasz Dziennik" - to jest mój świat. Nie..., życzeń nie mam, jestem
zadowolona z tej gazety i bardzo szczęśliwa i muszę ją mieć, a teraz choruję
(przeziębienie) i nie ma kto po nią iść. Jestem "osierocona".
O. prof. Mieczysław A. Krąpiec, filozof
Opinii publicznej w Polsce brak jest bardzo istotnego kierunku, który
czułby się związany z polską kulturą, z naszą tradycją narodową. Polska kultura
wyraża się w wielu wątkach: w nauce, w moralności, w sztuce i w religii. Te wszystkie
wątki są pomijane. Jestem bardzo zadowolony, że znajdują one swoje miejsce właśnie w
"Naszym Dzienniku". Trzeba nieustannie przypominać ludziom, skąd są, jakimi
sokami się karmią, jakie jest nasze przeznaczenie. To jest najważniejsze, bo pozostałe
sprawy mogą załatwić inne czynniki. Natomiast "ND" przede wszystkim musi się
zajmować, tak jak do tej pory to czynił, naszą kulturą, bo ona jest niszą życia
narodowego.
Mariusz Olszewski, poseł
Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy usłyszałem, że można kupić pierwszy
numer "ND". Pobiegłem wcześnie rano do kiosku i ze zdumieniem zobaczyłem, że
faktycznie jest w kiosku. Był to, szczerze mówiąc, jeden z niewielu radosnych dni w
ubiegłym roku. Miniony czas pokazał, że "ND" jest pismem, które na trwałe
wpisało się w obszar mediów polskich. Zyskało sobie zasłużoną opinię pisma
polskiego i niezależnego. Gratuluję zespołowi redakcyjnemu tej rocznicy i ciężkiej,
ale bardzo owocnej pracy.
o. Adam Schulz SJ, dyrektor Biura Prasowego Konferencji Episkopatu
Polski
Z okazji pierwszej rocznicy powstania "Naszego Dziennika",
gratuluję sukcesu redakcji, która go tworzy i kształtuje. Wydaje się, że w bardzo
krótkim czasie udało się zdobyć wielką rzeszę czytelników. Świadczy to o tym, że
"Nasz Dziennik" odpowiedział na zapotrzebowanie części społeczeństwa, i to
jest widoczne.
Jako rzecznika Konferencji Episkopatu cieszy mnie szczególnie fakt
poświęcania tak wiele miejsca tematom religijnym na łamach Państwa gazety i to w
obiektywnej, dojrzałej formie. Nie zawsze to spotykamy w innych gazetach.
Wydaje mi się, że sukcesem "Naszego Dziennika" jest wiele
krótkich informacji prezentujących lub próbujących opisać rzeczywistość. Wydaje mi
się, że to jest też rzecz dobra, która się Państwu udała.
Również sprawy polityki zagranicznej przedstawiane są w miarę
syntetycznie, obiektywnie i ciekawie.
Natomiast w prezentacji rzeczywistości sceny politycznej, społecznej,
gospodarczej w Polsce trochę za mało jest pluralizmu poglądów, opartych o naukę
społeczną Kościoła i ukazania różnych punktów widzenia danej sprawy.
Czego bym życzył na przyszłość? Większego pluralizmu poglądów w
sprawach dotyczących oceny zachodzących procesów politycznych w Polsce. Myślę też o
jakiejś ciekawszej formie graficznej, ale mam świadomość, że to nie zawsze jest
proste, bo podraża produkcję gazety.
Wszystkim redaktorom i pracownikom życzę wytrwałości w tworzeniu
"Naszego Dziennika" na przyszłość.
Halina Łabonarska, aktorka
Czytam "Nasz Dziennik" codziennie, od roku. Jest to moja
gazeta, z codziennych jedyna, wybrana świadomie i nie potrzebuję innych. Dlaczego?
Dlatego, że czuję się z nią bezpieczna. Dlatego, że nie obraża moich uczuć,
dlatego, że znajduję w niej treści patriotyczne, religijne, katolickie, a więc to
wszystko, co jest mi bliskie duchowo. Nie lękam się o prawdę. A w "ND"
znajduję jeszcze coś, co jest dla mnie bardzo ważne i stanowi istotę również mojego
życia - moją kochaną Ojczyznę. Śmiało mogę powiedzieć, że z "Naszym
Dziennikiem" jestem związana emocjonalnie i co rano "tęsknię do niego".
prof. Tomasz Wituch, historyk
Czytam "Nasz Dziennik" od samego początku, regularnie.
Uważam, że jest to jedno z niewielu czasopism ukazujących się w Polsce, gdzie mogę
znaleźć informacje nieprzepuszczone przez filtr lewicowego światopoglądu, często
fałszującego obraz rzeczywistości. Bardzo często w "ND" ukazują się
informacje, których nie sposób znaleźć w pozostałej prasie codziennej, a nawet
periodycznej. Z tego powodu bardzo sobie cenię tę gazetę.
Mam jednak także krytyczne uwagi. Wciąż dość skromna jest
objętość, widać pewną nieporadność redakcyjną, edytorską. Czasem odnoszę
wrażenie, że za mało ludzi pracuje nad poszczególnymi numerami, czuje się pośpiech,
co jest zrozumiałe w redakcji dziennika, ale jednak często psuje wrażenie ogólne.
Do najmocniejszych działów zaliczam przede wszystkim dział
korespondencji z czytelnikami. Fakt, że "ND" publikuje in extenso listy tzw.
szarych, zwykłych ludzi, uważam za ogromny walor dziennika. To są bardzo interesujące
wypowiedzi, naturalnie nie wszystkie. Moim zdaniem, ich autentyzm jest bezcenny i zawsze
przeglądam je z dużym zainteresowaniem. Cenię sobie też dział poświęcony religii.
"ND" chyba jako jedyna gazeta codzienna poświęca aż tak dużo miejsca życiu
Kościoła, religii i sprawom tradycji katolickiej.
Życzę "ND" powodzenia, zwiększania objętości, mnożenia
zastępów autorów i wszystkiego dobrego.
Biskup Roman Andrzejewski, Krajowy Duszpasterz Rolników
Pierwsza rocznica od ukazania się "Naszego Dziennika"
skłania mnie do wyrażenia Bogu wdzięczności za ten dar Opatrzności, zwłaszcza w tym
okresie, gdy brakowało w Polsce katolickiego pisma codziennego. "Nasz Dziennik"
wypełnia tu pewną lukę, choć nie do końca, ale na pewno zaspokaja potrzeby wielu
czytelników. I dobrze, że tak jest.
Czytam więc codziennie w "Naszym Dzienniku" szereg
artykułów, które budzą moje zainteresowanie, zwłaszcza z życia Kościoła, kształtu
naszej wiary i kultury. Niektóre z nich znajdują u mnie uznanie, do innych odnoszę się
z dystansem, jak to bywa przy publicystyce. Cenie sobie te wypowiedzi, które niosą
ludziom nadzieję, pokazują dobrze przykłady życia w trudnych sytuacjach, zachęcają
do działania, moją rezerwę budzą artykuły, w których dochodzą do głosu sygnały
niewiary w zwycięstwo dobra nad złem i prawdy nad fałszem, szerzy się defetyzm, że
nic dobrego ani się w Polsce nie dzieje, ani też nie ma szans, by coś dobrego zrobić.
Wtedy wszystkim cierpliwym chciałoby się przypomnieć Ewangelię o pszenicy i kąkolu.
Dobrze, że mądry gospodarz wskazał na niebezpieczeństwo wyrwania wraz z kąkolem
również pszenicy. Z tego płynie dla nas nauka, że jeśli jesteśmy pszenicą (nie
zawsze i do końca wyborową!), to nieraz przychodzi nam żyć wśród kąkolu.
Najczęściej ten defetyzm dostrzec można w listach czytelników, ale to już jest taki
charakter tej strony pisma. Może warto na niektóre z nich odpowiada? Przecież na jeden
przykład negatywny można znaleźć w życiu szereg przykładów pozytywnych. Opisując
rzeczywistość, trzeba bronić się przed jednostronnością. Chrześcijaństwo jest
religią nadziei i optymizmu.
Dziękuję, że "ND" broni godności bycia Polakiem i
katolikiem, szanując również przedstawicieli innych narodowości i wyznawców innych
religii. Ważne jest tu niezacieranie różnic i wyraźne określenie tożsamości.
Przecież nawet w Tygodniu Modlitw o Jedność Kościoła podkreślamy wobec innych
wyznań, że tania ugodowość byłaby jakąś niewiernością wobec prawdy.
Życzę, by po rocznych doświadczeniach mógł "ND" jak
najlepiej kształtować świadomość katolików w duchu oczekiwań Chrystusa i
Kościoła.
Konrad Szymański, Zarząd Główny ZChN, Poznań
Na początku "ND" był dla mnie wielką zagadką. Miałem
wrażenie, że dziennik staje się bardzo ostrą tubą, która przekazuje szczegółowe
wskazania polityczne. Dziś ten czas wyraźnie mija. Gazeta nabiera doświadczenia i staje
się, w głębokim tego słowa znaczeniu, środkiem społecznego przekazu. Komunikuje
ludzi bez pośrednictwa filtrów, pośredników, których widzimy w innych mediach. Staje
się prawdziwym forum dyskusji dla całego szeroko pojętego ruchu
chrześcijańsko-narodowego. Jestem przekonany, że w Polsce nie potrzeba w tej
przestrzeni jakiejś tuby. Potrzebne jest natomiast miejsce dyskusji, żebyśmy wiedzieli
dokładnie, jak i do czego zmierzamy. W szeroko pojętym ruchu chrześcijańsko-narodowym
na pewno powinniśmy mniej się zwalczać, a więcej ze sobą szczerze rozmawiać. I temu
"ND" coraz lepiej służy, co jest bardzo budujące.
Jerzy Grzybowski, Krajowy Odpowiedzialny za ruch "Spotkania
Małżeńskie"
"Nasz Dziennik" stał się dla mnie szansą kontaktu z
ludźmi, którzy postrzegają własne małżeństwo i rodzinę jako głęboką wartość
chrześcijańską, którzy w obliczu różnorodnych zagrożeń wewnętrznych i
zewnętrznych chcą tę wartość pielęgnować. Dzięki "ND" wiele małżeństw
mogło przyjechać na organizowane przez nas rekolekcje "Spotkania
Małżeńskie". W ten sposób gazeta włączyła się w dzieło odnowy małżeństwa
i rodziny.
W kontekście bardzo mi bliskich i głęboko przeżywanych słów Hymnu
o miłości św. Pawła, a szczególnie fragmentu, w którym Apostoł mówi, że
"Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno", "ND" jest dla mnie
jeszcze jednym zwierciadłem rzeczywistości, bardzo ważnym i potrzebnym, dopełniającym
obrazu naszej codzienności.
Jacek Krzystek, dyrektor Inicjatywy Wydawniczej
W "Naszym Dzienniku" najbardziej cenię rubrykę "Myśl
jest bronią", zaczerpniętą z tytułu słynnej pracy ojca Warszawskiego, i
kulturę. W gazecie z respektem traktuje się historię ojczystą, gdzie indziej tak
lekceważoną. Niech dowartościowana staje się nauczycielką życia.
Myślę, że należałoby uczynić wszystko, aby pismo wdzierało się
aktywnie w świadomość społeczną, aby publikowane w nim artykuły były zaczepne,
zmuszały przeciwników ideowych do dyskusji. To w sposób rzeczywisty pokaże rangę
pisma, na ile jest czytane. Chodzi przecież o coraz trudniejsze kształtowanie opinii w
tzw. pluralistycznym społeczeństwie.
Trzeba tak sprawować służbę słowu, aby publikowane materiały,
zwłaszcza w moich ulubionych działach, nie miały charakteru jednorazowego. Musi być
szansa na "repetę" - na jakąś dyskusję, uzupełnienie. Jeżeli - jak na
razie - niemal się nie udaje krytycznie sprowokować publicystów z innych pism, to niech
łamy "ND" będą otwarte na wielogłos w danej sprawie. Takie próby już były
czynione, ale muszą być wyraźniejsze.
Życzę redakcji kreatywności, samozaparcia w kształtowaniu pewnej
ofensywy ideowej, która powinna wymuszać odpowiedź już następnego dnia na innych
łamach.
Warto w tym celu pozyskiwać nowych autorów, których nazwiska i
teksty powinny zaskakiwać opinię publiczną. Żeby autorzy się "tłumaczyli",
dlaczego publikują swoje teksty właśnie w tej gazecie.
Wytknąłbym redakcji pewną anonimowość. Na dłuższą metę jest
niedopuszczalne, by pismo ogólnopolskie, które tak szybko znalazło się w czołówce
kupowanych dzienników, było firmowane tylko jednym nazwiskiem. Musi być większa
jawność, poznajmy kierowników działów, osoby odpowiedzialne, m.in., żeby wiadomo
było, z kim się kontaktować.
Piotr Bajor, aktor
"Nasz Dziennik" czytam nieregularnie. Jestem wdzięczny
autorom za nazywanie rzeczy po imieniu. Już same podtytuły stron kierują moje -
czytelnika - myśli we właściwe, najbliższe miejsca. Ktoś może uznać, że to
subtelne różnice, ale dla mnie najistotniejsze. Bo przecież mógłbym czytać
wiadomości "z kraju", a czytam podtytuł "Polska". Mogłoby być
"z zagranicy", a jest "świat"; mógłbym zagłębiać się w
"publicystyce", a podtytuł brzmi "myśl jest bronią"; wreszcie
mogłoby być napisane "religia", a jest najpiękniej - "wiara
ojców".
minister Ryszard Czarnecki
Do czasu powstania "Naszego Dziennika" nie było w Polsce po
II wojnie światowej katolickiego dziennika promującego wartości patriotyczne.
"ND" tę lukę wypełnił, przekreślając wielki "grzech zaniechania"
ze strony laikatu, który dopiero po ośmiu latach III Rzeczypospolitej zdobył się na
wydawanie takiego pisma. "ND" jest głosem ludzi, dla których staropolskie
hasło "Bóg, Honor, Ojczyzna" nie jest staroświeckie, lecz aktualne.
Trudno dopiero po roku istnienia wystawiać "Naszemu
Dziennikowi" laurkę - jako były dziennikarz pewnie bym mógł to i owo wytknąć,
ale najważniejsze są dwie rzeczy. "ND" staje w obronie spraw, które nie mają
jakoś zbyt wielu obrońców. Chce służyć i służy Kościołowi i Narodowi. Dlatego
jest potrzebny, dlatego jest trwałym punktem odniesienia dla ludzi, dla których
najważniejsze są wartości katolickie i polskie.
I dlatego w końcu "Nasz Dziennik" jest naprawdę NASZ. Na
dalsze lata wydawania "ND" życzę, aby to poczucie identyfikacji setek tysięcy
czytelników było tak trwałe jak obecnie. Oby także w przyszłości tytuł był wyrazem
ważnej treści.
dr Paweł Milcarek, filozof
Jestem stałym czytelnikiem "Naszego Dziennika" Niektóre
rzeczy mi się w nim podobają, a inne złoszczą. Podoba mi się formuła gazety, z
jednej strony niezależnej, a z drugiej - faktycznie katolickiej. To dobry przykład
autonomii świeckich w sprawach, które do nich należą.
Myślę, iż "ND" w zbyt małym stopniu korzysta z
możliwości bycia animatorem autentycznej debaty na temat trudnych spraw Kościoła
(takiej choćby jak to, co ma oznaczać "wcielanie Soboru" - temat zupełnie
zawłaszczony przez dominujący układ liberalno-progresywny, vide sprawa Komunii "na
rękę"). To oczywiście wymaga zarówno roztropności, jak i męstwa. Cieszyłoby
mnie poszerzenie działu religijnego, który na razie jest zdecydowanie za ubogi (np.
przydałoby się jakieś pogłębiające spojrzenie na sprawy życia wewnętrznego).
Zalecałbym większą roztropność w angażowaniu gazety w konflikty polityczne i
społeczne. Manifestowanie "kontaktu z czytelnikami" na wzór radiowego
"otwartego mikrofonu" jest, moim zdaniem, nietrafione ("scripta
manent").
Formułuję te wszystkie zastrzeżenia, bo bardzo mi zależy na tej
gazecie, której przyglądam się życzliwie od samego początku. Bylibyśmy dużo ubożsi
bez "ND". Już tak dużo zrobiono - a tyle jeszcze do zrobienia! Szczęść
Boże!
Teresa Pastuszka-Kowalska, rzeźbiarka
Bardzo jestem szczęśliwa, że taki dziennik się pojawił, że można
wypowiadać się na jego łamach. Rubryka Czytelników - myślę - jest trafiona!!!
Trochę brakuje mi świata sztuki - o teatrze artykuły są bardzo interesujące,
zdarzają się i o wystawach - tęsknię, żeby było więcej na temat mojej dziedziny,
rzeźby, jeśli to jest oczywiście możliwe. Gdyby więcej osób pisało na temat
plastyki, byłabym bardziej usatysfakcjonowana. Jeśli chodzi o inne działy, to dla mnie
informacje są wystarczające. Gdy przeczytam "ND", to informacje, wydarzenia
tam zapisane - dla mnie - stanowią całość. A życzenia dla Redakcji? Oby się
rozwijała w takim tempie, jak do tej pory! Ubolewam nad tym, że ukazują się zdjęcia
rysunków, czy rzeźb, czy innych dzieł - na przykład malarstwa - i są podpisane
nazwiskami fotografów, a nie ma pod nimi nazwisk autorów tych dzieł! To jest bolączka
całej prasy, ale ideałem byłoby, gdyby w "ND" było inaczej. To byłaby
pełnia szczęścia. Redakcji jeszcze życzę, aby gazeta była pierwszym tytułem... Z
czwartego miejsca już blisko!
Jan Engelgard, redaktor naczelny tygodnika "Myśl Polska"
Pojawienie się dziennika o tak jasno określonej linii ideowej i
programowej jak "Nasz Dziennik" wypełniło niebezpieczną lukę, jaka istniała
przedtem. Nasz rynek prasowy, zwłaszcza pism codziennych zdominowany jest przez dwa
rodzaje tytułów: liberalne i brukowe. Pierwsze zajmują się indoktrynacją w duchu
politycznej poprawności, drugie zaś ogłupiają i obniżają intelektualny poziom
czytelnictwa niemal do zera. "ND" stoi w opozycji do obu tego typu pism. Siła
jego oddziaływania w porównaniu z pismami liberalnymi i brukowymi, na razie nie jest
zbyt wielka, ale wszystko przed nim.
Pamiętać trzeba, że w dzisiejszych czasach pisma ambitne,
prezentujące optykę chrześcijańską i narodową mają z reguły ogromne kłopoty z
utrzymaniem się na powierzchni. "ND" przez ten rok nie tylko nie dał się
zatopić, ale utrwalił swoją pozycję na zupełnie przyzwoitym poziomie. Życzę więc
całemu zespołowi wytrwałości, doskonalenia kunsztu dziennikarskiego. Jednocześnie
wyrażam radość, że przedmiotem troski wydawców nie jest przetrwanie, lecz rozwój. To
pozwala z optymizmem patrzeć na przyszłość pisma.
Marek Prałat, aktor
Z pojawieniem się "Naszego Dziennika" skończyło się dla
mnie dziennikarstwo aluzyjne, które jest grą intelektualną rodem z poprzedniej epoki.
Nie muszę już dekodować wiadomości, aby wiedzieć, co się wydarzyło i komu.
Skończył się też kontredans władz: "czwartej z pierwszą, drugą i
trzecią". Choć to bywa czasem bolesne, ale jest teraz już ewangelicznie: tak-tak,
nie-nie! I jeszcze jedno ważne wydarzenie w świecie prasy "po narodzeniu Naszego
Dziennika" - Naród jest podmiotem wszelkich rozważań i myśli na łamach tej
gazety, Naród, a nie jakieś mityczne społeczeństwa, które można tworzyć kreśląc
na mapach dowolne granice... choćby regionów gospodarczych. Dzięki "ND" mam
przyjaciela, z którym nie muszę się już spierać o wizję życia i świata.
Witold Chodakiewicz, wiceminister transportu
W krótkim czasie "ND" stał się gazetą, która nie
ustępuje żadnemu z ukazujących się od dawna dzienników. Widać, że ma coraz lepszy
dostęp do informacji, czasami bardzo ciekawych i dobrze podanych. Nie zdarzają się już
ewidentne wpadki, tendencyjne przedstawianie wydarzeń. Na początku mojej pracy w
ministerstwie transportu zdarzyła mi się taka negatywna przygoda z "ND".
Wciąż jednak, moim zdaniem, niepotrzebnie tak kategorycznie są oceniane wszystkie
decyzje rządu. Zastanawiam się też, czy gazeta nie powinna pełnić bardziej
integracyjnej roli wobec różnych środowisk prawicowych.
Piotr Ł. Andrzejewski, senator
"Nasz Dziennik" jest trwałym elementem zarówno w moim
życiu osobistym, jak i politycznym. Prezentując światopogląd chrześcijański w
zakresie, który dotąd nie był reprezentowany w publikacjach Polski postkomunistycznej,
informuje o sprawach, o których milczą inne gazety. Jest reprezentatywny dla ogromnej,
może przeważającej części opinii publicznej, która wyznając światopogląd
chrześcijański chce żyć według jego zasad. Chce być rzetelnie informowana, a nie
manipulowana w kierunku doktryny neoliberalnej, albo fałszywie pojętego liberalizmu.
Życzę, żeby w dalszym ciągu "ND" tę rolę dobrze spełniał. Jest on przede
wszystkim dziennikiem wielkiej troski o praktyczne zrealizowanie transformacji ustrojowej,
społecznej nauki Kościoła.
Janusz Kotański, historyk, reżyser
Kupiłem dzisiaj "Nasz Dziennik", bo myślałem, że
zamieści teksty homilii papieskich z Meksyku. Nie było. Nie znaczy to, że oczekuję
więcej tekstów religijnych w gazecie. Nie w tym rzecz. Jestem historykiem, i wydaje mi
się, że bardzo ważne jest połączenie tradycji cywilizacji judeochrześcijańskiej,
czy śródziemnomorskiej z historią. Zawsze należy podkreślać, że w momencie, kiedy
narodził się Chrystus, wydarzyło się coś wielkiego dla świata, wobec czego nikt nie
może przejść obojętnie. Pokazywanie w gazecie takich przełomowych wydarzeń
historycznych, kulturowych i religijnych wydaje mi się rzeczą ważną. To kształtuje
ludzi.
ks. prał. Zdzisław Peszkowski, kapelan Federacji Rodzin
Katyńskich
"Nasz Dziennik" to coś wymarzonego. Rok temu, w dniu moich
imienin, a więc właśnie 29 stycznia, przyjąłem ukazanie się pierwszego numeru
"ND" jako wielki dar, nie tylko dla mnie, ale dla Polski. Z wielu względów
"ND" jest bardzo udanym przedsięwzięciem. Czuje się w nim pewną równowagę
i spokój, tak bardzo nam potrzebne. Pismo prezentuje klarowny katolicyzm, cenię
zwłaszcza, że "ND" przekazuje prawdziwy obraz posługi Ojca Świętego,
Prymasa Polski. Cieszę się, że na łamach gazety jest obecna przeszłość Kościoła,
osoba i nauczanie ks. Prymasa Wyszyńskiego, wielkiego nauczyciela Narodu. W ogóle w
"ND" znajduję wiele artykułów na tematy, o których milczą inne gazety.
Bardzo się cieszę, że jest codziennie cała strona listów od
czytelników. Podoba mi się też strona sportowa, jest dobrze robiona, krótko, szybko,
dużo fotografii.
"Nasz Dziennik" uważam za mój dziennik! Bardzo go cenię i
bardzo się źle czuję, kiedy go nie dostanę, a na numer sobotnio-niedzielny czekam
szczególnie niecierpliwie. Gdybym miał wystawić stopień, dałbym notę bardzo dobrą.
dr Jan Żaryn, historyk
Przede wszystkim gratuluję minionego roku. Moje dobre rady dla
"ND" są następujące. Wydaje mi się, że warto byłoby umieszczać więcej
informacji z pierwszego rzutu, nawet za innymi dziennikami, bo to daje szansę, że
czytelnik będzie miał w "ND" najważniejsze "newsy". Na pewno trzeba
zainwestować w szatę graficzną, postarać się o kolorową wersję. Trzecia rada
dotyczy działów politycznych, religijno-historycznych. Generalnie to bardzo ciekawe
rubryki, ale można się zastanowić, czy zamieszczane tam artykuły nie są zbyt
jednostronne z punktu widzenia tradycji ideowej, czy wręcz programów ideologicznych.
Zbytnie podkreślanie tylko i wyłącznie tradycji obozu narodowego, trochę zawęża pole
odbiorców. Przeciwnika ideowego należy szukać w kierunku liberalizmu, a nie w rodzinie
myśli katolickiej. Warto wprowadzić dział opinii, co powiększyłoby wachlarz
prezentowanych opinii zarówno w kwestiach międzynarodowych, jak i wewnętrznych.
Warto też wprowadzić do gazety trochę luzu. Powinny pojawić się
rubryki dotyczące kuchni, życia codziennego, psychologii...
Dariusz Malejonek, muzyk rockowy (lider zespołów Houk i Tm 2,3)
Nie jestem namiętnym czytelnikiem "ND". Czytuję tę gazetę
co jakiś czas. Moim zdaniem, na łamach "ND" brakuje dyskusji na prezentowane
tematy. Dominuje jedna opcja, a przecież powinno wysłuchiwać się drugiej strony. Razi
skrajny pesymizm. W mojej opinii nie jest to postawa chrześcijańska, która chyba bez
względu na sytuację, nie pozwala poddawać się rozpaczy. Ale ostatnio pismo robi się
coraz lepsze.
Jerzy Robert Nowak, pisarz, publicysta
Jak bardzo potrzebny był "ND", świadczy fakt, że w
stosunkowo krótkim czasie wysforował się na czwarte miejsce. W rocznym dorobku gazety
znalazło się wiele cennych tekstów o obronie wartości chrześcijańskich i polskości.
Za szczególnie cenne uważam liczne artykuły ostrzegające przed wyprzedażą polskiego
majątku narodowego i polskiej ziemi, przed bezkrytycznym podejściem do naszych
negocjacji z Unią Europejską. Za bardzo wartościowy i potrzebny uważam dział
"myśl jest bronią". Wielkim atutem "ND" jest szerokie przedstawianie
listów od czytelników. Ten świetny kontakt musi być utrzymany na przyszłość.
Na pewno wiele rzeczy jeszcze przydałoby się ulepszyć.
"ND" moim zdaniem powinien być o wiele bardziej krytyczny, drapieżny. Musi
zmienić swoją pierwszą kolumnę, która jest często zbyt nobliwa i po prostu nudna.
Musi być o wiele bardziej zdecydowany w wyrażaniu swoich poglądów i
śmiało występować z tekstami polemicznymi, reagować na jakże częste nieuczciwe
ataki ze strony "czerwono-różowej" prasy. Koniecznie potrzebny jest stały
przegląd prasy. Bardzo przydałby się choć raz w tygodniu kącik humoru, karykatury
etc.
Opinie zebrali: Piotr Mazur, Małgorzata Rutkowska, Igor Szczęsnowicz,
Wojciech Świątkiewicz