Głupota potrzebna od zaraz

Mówi się, że przed RM istniała w Polsce społeczność, bardzo liczna, którą dopiero Rydzyk połączył i zjednoczył. Ci ludzie “się policzyli”, przekonali się, ze są inni podobni do nich. Uzyskali swoją społeczną tożsamość.

Inne media nie potrafiłyby zaoferować tego swoim odbiorcom. Czym miałoby zjednoczyć słuchaczy Radio Zet? Tym, że słuchają muzyki pop? To niekonkretne i niezbyt głębokie. Tymczasem głupota jest bardzo konkretna i dogłębna w człowieku jak najbardziej.

“Radio Maryja utrafiło w wielką społeczną potrzebę, wcześniej przez nikogo niezaspokojoną. Jego fenomen mówi nie tylko o osobowości założycieli radia, ale przede wszystkim o ważnej i często niezauważalnej części polskiego społeczeństwa.” - mówi dziennikarz “Rzeczpospolitej”

Cóż, ja zawsze podejrzewałem społeczeństwo o tą część. Społeczna potrzeba była naprawdę wielka: robienie cnoty z głupoty. Od wieków było to marzeniem alchemików, pod postacią robienia złota z ołowiu.

Media przed Rydzykiem, chcąc dotrzeć do obywatela, popełniły podstawowy, zresztą chyba najczęściej popełniany błąd: zrobiły założenie z góry. Wyszukiwały w nim cnoty i zwracały się do nich, przypuszczając, że człowiek byłby dumny ze swoich cnót.

Rydzyk jak zwykle popisał się geniuszem i nic nie przyjął z góry. Popatrzył na człowieka, jaki on jest, z gruntu niecnotliwy. Media uważały za niewłaściwe apelować do ludzkiej głupoty. Rydzyk zaś zauważył, czego nie zauważyli inni - że praktycznie nic przed apelowaniem do niej go nie powstrzymuje.

Właśnie na tym polega dziś rozwój mediów: zamiast pracować nad zamazaną teorią, eksplorują to, co możliwe w praktyce.

“Kościół ludowy, większy, potężniejszy zawsze czuł się nieco zakompleksiony. A teraz po latach RM ten kościół ogarnęło - pozwoliło mu policzyć się, poznać swoją siłę - i go dowartościowało. RM stało się ucieleśnieniem kościoła ludowego z jego ogromną pobożnością, emocjonalnością, a jednocześnie z wszelkimi uprzedzeniami, kompleksami, z prostą wizją świata, w której “tak, nie”. Ale także z niechrześcijańską nietolerancją, antysemityzmem, który papież nazywa grzechem. I na tym polega fenomen Radia Maryja.” - pisze się dziennikarz “Rzeczpospolitej”.

Te słowa właściwie mówią wszystko. Jednak, jak na mój gust, jest jeszcze nieco zbyt tajemnicza. Czy ogromna pobożność ludu naprawdę stoi w przeciwieństwie do jego nietolerancji?

Co przypisuje Bogu RM? W żadnym wypadku nie chcąc nikogo niczego nauczyć, przedstawia Boga tak, jak chce go widzieć głupota. Ta nie widzi Boga jako mądrej, kochającej, tolerancyjnej istoty. Mądrość i owszem, ale jako nazwa głupoty. Miłość i owszem, ale tylko dla własnego stada. Tolerancja - wymyślił ją Szatan.

Tak właśnie głupi słuchacz RM widzi Boga: nie jako łagodnego ojca, ale jako wodza armii. Co to za Bóg, który kocha wszystkich ludzi, wszystkich toleruje? Skoro Bóg kocha mnie tak samo, jak mojego sąsiada, który jest buddystą, to może sąsiad jest lepszy? Pojęcie równości jest jak obce głupcom ludowego kościoła, jak też wszystkim innym głupcom.

“Kościół to my” - brzmi jedno z Rydzykowych hasełek. A więc “my to Kościół”, czyli “co nie my, to nie Kościół”. Nasze stado jest najlepsze i bardzo dobrze, bo już zaczynaliśmy przemyśliwać o swojej marności i głupocie. Bóg nas kocha, innych nienawidzi i kiedyś ich zniszczy, okazując swą siłę. Gdyby Bóg kochał wszystkich, to jak mógłby swoją siłę okazać? Bóg głaszczący wszystkich po główkach to obrzydliwy słabeusz. Bóg silny umysłem i duszą jest dla nas niezrozumiały, gdyż nie posiadamy umysłu ani duszy. Ale Bóg zmiażdży niewiernych, oczywiście używając nas jako swych narzędzi. Cóż, jak na razie nie możemy się za bardzo wykazać, oni nie pozwalają nam na to, ale Bóg przynajmniej okazuje swą siłę poprzez nienawiść, która w nas tkwi.

Jednak lud wcale nie jest taki zły, nic nie warty, taki ostatni. Skąd więc ma tak wielkie kompleksy, które wyładowuje przez RM?

Wszyscy mamy problemy z samooceną. Możemy osiągać największe sukcesy, ale nigdy nie potrafimy pozbyć się poczucia, że nasze osiągnięcia nie są tak naprawdę ważne. De facto zawsze podejrzewamy siebie, że jesteśmy niewiele warci. To dotyka jednak wszystkich ludzi, mimo że zdawałoby się, iż nędznicy nie mają wyrzutów sumienia. W istocie mają je, i choć kryją głęboko, to nie potrafią zagłuszyć.

Tak naprawdę przeciętny człowiek nie chce demokracji, głosowań, nie chce przejmować się, kogo tu wybrać na swojego przedstawiciela, bo to wymagałoby myślenia, a myślenie dla głupców jest torturą, grzechem i niemożliwością. Głupcy chcą siedzieć w domu i gapić się na seriale. Chcą, żeby ktoś wszystko zrobił za nich, żeby zdjął z nich przygniatający, kłopotliwy ciężar decyzji.

Właśnie dlatego wszystko, co robią politycy, służy do tego, by ocalić ludzi od myślenia: są przystojni albo nobliwi, szczerzą zęby na spotkaniach i trzymają na rękach małe dzieci, opowiadają o swoich rodzinach w tokszole i tak dalej.

Z tej oto przyczyny głupi słuchacz RM nie znosi różnorodności poglądów, nienawidzi demokracji. On nie wierzy w siebie w najmniejszym stopniu; chce tylko być sługą. Podejmuje za niego decyzje “Bóg”, a głupiec jest tym zachwycony.

Czego na przykład “uczy” RM?

 

“Wychowywać dzieci. I tego, ze związek dwojga ludzi to miłość, a nie partnerstwo. Dzięki Radiu Maryja, wspólnym modlitwom, mam poczucie rodzinnej wspólnoty.” - informuje słuchaczka

Potrawy, przygotowane według przepisów podawanych w RM (bo właśnie od kulinariów RM zaczynało) wcale nie stają w gardle; przeciwnie, są bardzo smaczne. Dzieci, wychowywane według zaleceń RM, wcale nie rosną na potwory, przynajmniej nie zażywają narkotyków (oprócz RM), nie przeklinają (modlą się) i nie biją kolegów (chyba że trafi się Mosiek). Szkoda tylko, że nie wiadomo skąd popadają w faszyzowanie.

“To, co widzisz, to trąba, a nie słoń” Jednak ja jestem pewien, że partnerstwo jest częścią miłości. Ciekawe, czym miłość byłaby bez niego - partnerstwo to równość, więc równa odpowiedzialność, równe prawa. Tego nie chce głupia baba, bo jest jej po prostu nad garami dobrze. Kwoki nie chcą żadnej odpowiedzialności. Sporo je ona przerasta.

Zresztą partnerstwo jest nowym wynalazkiem i już przez to zasługuje na potępienie.

*