DOBRY KOŚCIÓŁ, ZŁY POLICJANT

Rydzyk nie jest żadnym “ojcem”. Nawet tytuł jest tu niestosowny. Episkopat Polski nie powinien ograniczać się do krytykowania Rydzyka, ale najzwyczajniej w świecie wywalić go na zbity pysk, ekskomunikować, żeby nie mieszać ludziom w głowie. Żeby patrząc na Twardowskiego i Rydzyka nie myśleli: “To ksiądz, i tamto ksiądz... coś może w tym jest...”

Słuchaczy RM jest w końcu 8 milionów. To jedna czwarta naszego dorosłego społeczeństwa, zaś do kościoła chodzi połowa Polaków. Dlatego słusznie Episkopat obawia się rozłamu Kościoła, bo gdyby taki rozłam nastąpił, to łatwo obliczyć, że zwyczajny Kościół straciłby połowę zwolenników. Połowa to bardzo dużo.

Kościół oficjalnie sprzeciwia się wyrzutkom jak Lefebvr i Rydzyk, lecz w praktyce ich wspiera. Nie wspiera bezpośrednio, ale automatycznie swym autorytetem. Gdyż wierni widzą po prostu księdza. Jeśli jesteś wygadany i potrafisz zagrać na ludzkich emocjach i uprzedzeniach, to w sutannie możesz wszystko.

Rozłam kościoła? Najwyższy czas! Pozwalając Rydzykowi identyfikować się z religią katolicką, Episkopat jest zachowawczy i czyni krzywdę wszystkim tym wiernym, którym nie odpowiada faszyzm RM, którzy naprawdę wierzą w miłość Boga.

W końcu powinno stać się jasne, że Rydzykowa “religia” nie ma nic, ale to nic wspólnego z religią prawdziwą. A to, że także używa słowa “Bóg”, nie ma najmniejszego, ale to najmniejszego znaczenia.

Ale wówczas Episkopat, który krytykuje Rydzyka ustami Prymasa Polski: “Wielebny Ojciec Rydzyk, mimo popularności i poparcia wielkich rzesz, nie może żądać dla siebie przywilejów i stać ponad prawem. Sam słuchałem wypowiedzi Ojca Rydzyka wieczorem dnia 24 listopada br. i byłem upokorzony pychą, z jaką mówił o ministrze spraw wewnętrznych i administracji. Zarozumiałość nie przystoi sługom Chrystusa.”, straciłby możność popisywania się, że 50 % Polaków chodzi do kościoła i że Polacy są społeczeństwem katolickim. Niestety, gdyby Episkopat wyrzucił Rydzyka na zbity pysk, straciłby tak wielu wiernych, którzy, jak przystoi członkom sekty, bardziej wyznają swojego guru, niż bóstwo.

W ten sposób kościół staje się absolutnie polityczny: chodzi mu najbardziej o własne przetrwanie. Wszystko inne jest na drugim miejscu.

*