Ciąg dalszy...

Kontrowersyjna rozgłośnia, podająca, iż słucha jej od 2 do 4 milionów osób, głównie mieszkańców wsi, stawia w niezręcznej sytuacji toruńską kurię. Jej przedstawiciele starają się unikać odpowiedzi na krępujące pytania. „Radio Maryja działa na własny rachunek” – słyszymy. To wymijająca i wieloznaczna odpowiedź, zwłaszcza w przypadku stacji radiowej kierowanej przez księdza, przedstawiającej się jako „jedyna rozgłośnia katolicka” w kraju i propagującej na swoich falach treści antysemickie.

Ojciec Rydzyk zawsze potrafił wykorzystać kościelne układy. A w pierwszej kolejności fakt, że zakon redemptorystów, do którego należy, podlega bezpośrednio Watykanowi, a nie polskiemu episkopatowi. Od momentu swojego powstania w 1991 roku Radio Maryja retransmitowało wszystkie msze i pielgrzymki Jana Pawła II, który ze swej strony wielokrotnie wyrażał mu za to swoją wdzięczność. „Uznawał zasługi ewangelickiej misji pełnionej przez rozgłośnię, psychologiczną pomoc, jaką niesie ona najuboższym i nigdy nie komentował politycznego zaangażowania radia – przypomina ojciec Kazimierz Sowa, były dyrektor Radia Plus, tolerancyjnej katolickiej stacji. – Ojciec Rydzyk przywłaszczył sobie rolę rzecznika papieża w Polsce i odtąd biskupi nie wiedzą, jak odnosić się do Radia Maryja”.

Papieski autorytet, biorąc dodatkowo pod uwagę, że papieżem był Polak Karol Wojtyła, był nie do podważenia. Dlatego przez dłuższy czas ostrzeżenia prymasa Polski Józefa Glempa pod adresem ojca dyrektora trafiały w próżnię. Tymczasem episkopat podzielił się na zwolenników opinii politycznych redemptorysty i obrońców mniejszościowej tendencji liberalnej, uznającej działalność Radia Maryja za bardzo szkodliwą dla Kościoła.

Śmierć Jana Pawła II 2 kwietnia 2005 roku doprowadziła do poważnych zmian. W grudniu 2005 roku, jak opowiada ojciec Sowa, biskupi polscy zwrócili się do nowego papieża o zabranie głosu w sprawie działalności Radia Maryja. Benedykt XVI wysłuchał ich prośby i zabrał głos w chwili, gdy 27 marca 2006 roku na antenie rozgłośni znów pojawiły się kontrowersyjne treści. Poszło o wypowiedź jednego z komentatorów stacji, Stanisława Michalkiewicza, który stwierdził, że „Żydzi upokarzają Polskę na arenie międzynarodowej żądając od państwa pieniędzy” za mienie pozostawione w tym kraju po II wojnie światowej. Padło nawet słowo „haracz”. Kilka dni później polski episkopat wspierając się autorytetem Watykanu nakazał poddanie stacji zewnętrznej kontroli. Zdaniem Radia Maryja wszystkiemu winne jest niemieckie obywatelstwo papieża Josepha Ratzingera, a sprawowany nad rozgłośnią nadzór pozostawia dziś wiele do życzenia.

Zwłaszcza, że od czasu listopadowych wyborów ojcu dyrektorowi nie brak żarliwego wsparcia ze strony władz państwowych. „W większym stopniu niż biznes czy religia jego pasją jest polityka” – mówi Rafał Maszkowski, zajmujący się fenomenem Rydzyka od kilkunastu lat. I to właśnie wytyka dziś księdzu Watykan. Bo nawet w kraju, gdzie 95 procent z 38 milionów mieszkańców stanowią katolicy nie podoba się, jeśli Kościół mieszka się do polityki. (...)

Odkąd prezydenturę objął Lech Kaczyński i rządy w kraju przejęła partia jego brata bliźniaka Jarosława, Radio Maryja i Telewizja Trwam stały się ulubieńcami władz. „PiS i Radio Maryja mają podobnych odbiorców: konserwatystów i mieszkańców wsi” – twierdzi Rafał Maszkowski. Ojca Rydzyka nie da się łatwo okiełznać. Choć niewykluczone, że obecny papież nie będzie równie wyrozumiały dla wybryków stacji jak jego poprzednik.