30.11.2006
15-lecie Radia Maryja

Sylwia Czubkowska, Grzegorz Rzeczkowski

Odkąd zaczęło nadawać Radio Maryja, zmienił się papież, dwóch prezydentów i siedmiu premierów. A ojciec dyrektor trwa i odgrywa coraz większą rolę w polskiej polityce

Jedni uważają go za zręcznego polityka umiejętnie budującego sobie zaplecze, inni z pogardą nazywają manipulatorem, który co najwyżej steruje poglądami swych zwolenników. Ale wszyscy się zgadzają, że ojciec Tadeusz Rydzyk dysponuje potężną siłą polityczną. Gdy 8 grudnia 1991 roku po raz pierwszy popłynęły w eter słowa: „Radio Maryja – katolicki głos w twoim domu”, dyrektor rozgłośni był zwykłym, nieznanym szerzej redemptorystą. Mało kto zauważył, że tego dnia rozpoczęła się długotrwała wojna o Polskę. Radio Maryja nadawało tylko z jednego nadajnika w Bydgoszczy, a słuchało go ledwie kilkaset osób.
Po 15 latach redemptorysta Tadeusz Rydzyk, czyli „jednoosobowy organ zarządzający, kontrolny i nadzorczy” Radia Maryja, za udział w tworzeniu koalicji rządowej dostał podziękowania od najważniejszych osób w kraju, a jego media miały wyłączność na transmisję podpisania paktu koalicyjnego.

Pierwsze wygrane bitwy

Przez pierwsze trzy lata jego wpływy ograniczały się do radiowego studia, w którym od początku mógł mówić, co chciał. Zamiast o polityce ojciec Tadeusz musiał myśleć, jak utrzymać radio na powierzchni i zdobyć częstotliwości na nadawanie. Ale już wtedy potrafił zjednać sobie każdego, na kim mu zależało.

Pierwsi mogli się o tym przekonać członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, których odwiedził na początku 1994 roku. Na publiczne przesłuchanie w sprawie przyznania ogólnokrajowych koncesji radiowych przyniósł figurę Matki Boskiej Fatimskiej i niekompletne dokumenty, na dodatek źle wypełnione. Wniosek Radia Maryja powinien był więc odpaść na wstępie.
Ale ojciec Rydzyk wezwał słuchaczy, by wywarli nacisk na KRRiT. Cel osiągnął – członków Rady zalała rzeka listów pisanych pod dyktando ojca dyrektora. Pod koniec 1994 roku Radio Maryja dostało wymarzoną koncesję. Głosowali za tym wszyscy ówcześni członkowie KRRiT, łącznie z postkomunistą z SdRP Markiem Siwcem.

Zasięg radia szybko objął ponad 80 procent powierzchni kraju. Ojciec Tadeusz zrozumiał, że jego czas nadszedł. Pierwsi przekonali się o tym Jacek Kuroń i Hanna Gronkiewicz-Waltz – kandydaci na urząd prezydenta w wyborach 1995 roku. Podczas kampanii ojciec Rydzyk na antenie TVP nie zawahał się oskarżyć Jacka Kuronia o „zbrodnie stalinizmu, łącznie z wywózkami na Sybir”. W ujawnieniu „prawdy” o Hannie Gronkiewicz-Waltz pomogli mu słuchacze – sami dzwonili i ostrzegali przed „tą panią”, bo to Żydówka i masonka. Poskutkowało. Bijący rekordy popularności społecznej Kuroń dostał zaledwie 9 procent głosów, a żarliwa katoliczka Gronkiewicz-Waltz niecałe 3, choć sondaże dawały jej nawet 18 procent. Na poparcie ojca Rydzyka zasługiwał wtedy natomiast Lech Wałęsa, któremu parę miesięcy przed wyborami sondaże dawały kilkuprocentowe poparcie. Do akcji wkroczyło Radio Maryja i ówczesny prezydent z 29 procentami głosów wszedł do drugiej tury, którą z Aleksandrem Kwaśniewskim przegrał o włos (51 do 48 procent).

Kolejne starcie nastąpiło już rok później, kiedy Sejm pracował nad liberalizacją ustawy antyaborcyjnej. W radiu padła propozycja, aby posłom, którzy głosowali za złagodzeniem przepisów, „ogolić głowy jak prostytutkom zadającym się z Niemcami”. I tę bitwę Rydzyk wygrał, zmianę ustawy udało się powstrzymać.

Przykładna kara
Ojciec dyrektor w pełni poznał siłę swojego głosu dopiero w 1997 roku, kiedy do Sejmu z list AWS weszło około 30 osób popieranych przez Radio Maryja. Wśród nich byli starzy wyjadacze w rodzaju Jana Łopuszańskiego, ale także zupełnie nowi – jak Anna Sobecka, wówczas spikerka Radia Maryja. Promowano ich, wyczytując nazwiska na antenie.

Entuzjazm Tadeusza Rydzyka przygasł wprawdzie, gdy okazało się, że zamiast ludowo-narodowej koalicji AWS–ROP–PSL powstanie inna, bez ROP i PSL, za to z „liberalną” i „masońską” Unią Wolności. Mimo to ojciec dyrektor nie zerwał z AWS. – Miał zwyczaj dzwonić do jej posłów i ich opierdzielać – opowiada jeden z prominentnych działaczy LPR, niegdyś blisko związany z Radiem Maryja. – Mówił: czemu nie zrobiliście tego, czemu tamtego. Bardzo umiejętnie potrafił działać w tej masie upadłościowej, którą była AWS pod koniec swych rządów.

O potędze Rydzyka boleśnie przekonał się Jan Łopuszański, który w 2000 roku z błogosławieństwem Radia Maryja wystartował w wyborach prezydenckich. Gdy jednak sondaże pokazywały mu śladowe poparcie i za nic drgnąć nie chciały, redemptorysta wezwał go do rezygnacji ze startu i przerzucenia głosów na Mariana Krzaklewskiego. Łopuszański nie posłuchał, za co spotkała go sroga kara. Ojciec Rydzyk zaprosił polityka do debaty, która miała się odbyć w Radiu Maryja, po czym wydał polecenie, by nie wpuszczać go do środka. Poniżony Łopuszański musiał pocałować klamkę. Marną pociechą był fatalny start Krzaklewskiego, który zajął trzecie miejsce za Aleksandrem Kwaśniewskim i Andrzejem Olechowskim.

Jak LPR poległa w boju
Rok 2001 przyniósł ojcu Rydzykowi największy polityczny sukces. Zniechęcony do AWS przed wyborami do Sejmu postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. – Zebrał liderów kanapowych partii prawicowych i powiedział im, że jeśli wystartują razem, udostępni im antenę do prowadzenia kampanii – mówi dziennikarz pracujący w mediach redemptorysty. Tak powstała Liga Polskich Rodzin, która niespodziewanie zdobyła prawie osiem procent głosów i wprowadziła do Sejmu 38 posłów. Do dziś uważa się to za największy sukces w politycznej karierze zakonnika.

Radość szybko się jednak skończyła, bo LPR poszła drogą AWS. Skłóceni liderzy zaczęli odchodzić jeden po drugim, a całą władzę skupił Roman Giertych, co oznaczało osłabienie pozycji Tadeusza Rydzyka. To się ojcu dyrektorowi nie mogło spodobać. Miarka się przebrała, gdy LPR uznała wyniki wyborów do referendum europejskiego z czerwca 2003 roku. Uczyniła to wbrew Radiu Maryja, które domagało się unieważnienia referendum. Najbliższy współpracownik ojca Rydzyka Jerzy Robert Nowak nazwał Giertycha „zdrajcą sprawy narodowej”.
Obecny wicepremier i minister edukacji narodowej, być może w ramach zemsty, wiosną tego roku naciskał na episkopat i watykańskich hierarchów, by odwołano ojca Rydzyka z funkcji dyrektora Radia Maryja. Niczego nie wskórał, za to ostatecznie zraził do siebie ojca dyrektora, który spisał Ligę na straty. W eter poszły słowa Rydzyka, że „LPR jest już na katafalku”. Efekt – katastrofalny wynik partii Giertycha w wyborach samorządowych – zaledwie 314 zdobytych mandatów radnych na prawie 47 tysięcy miejsc.

Łaska pańska

Ojciec Rydzyk mógł sobie pozwolić na zniszczenie Ligi, bo od roku ma nowego pupila – PiS, o którym jeszcze dwa lata temu, przed wyborami do europarlamentu, w Radiu Maryja mówiono „Pececiaki – przekręciaki”, zaś Jarosław Kaczyński w rewanżu nazywał rozgłośnię „agenturą KGB”. Jednak przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi dyrektor Radia Maryja rozpoczął kampanię na rzecz PiS, rzucając słynne hasło: „Zatopić Platformę”. Dlaczego? Osoba blisko związana z mediami ojca Rydzyka twierdzi, że zdecydował obopólny interes. – PiS zyskał dostęp do mediów ojca Tadeusza, a ojciec Tadeusz dostał szansę na zrealizowanie marzenia życia: utworzenie ludowo-narodowego rządu – tłumaczy, prosząc o zachowanie anonimowości.

– O tak, ojciec Rydzyk uwielbia otaczać się politykami, i to najlepiej tymi wpływowymi – potwierdza senator PO Stefan Niesiołowski.
– Ależ to nic złego, że chce być blisko podejmujących decyzję – odpiera poseł PiS Tadeusz Cymański. W orbicie Radia Maryja krążą między innymi Antoni Macierewicz, były minister spraw wewnętrznych w rządzie Olszewskiego, teraz szef wojskowego kontrwywiadu, czy Ryszard Bender, obecnie senator LPR, wcześniej szef KRRiT. Z radiem związany jest także senator Jan Szafraniec, były członek KRRiT, oraz dzisiejszy marszałek Sejmu Marek Jurek wygłaszający na antenie radia swoje felietony.

Milczenie pokonanych
Jednak miłość ojca dyrektora nie jest uczuciem dozgonnym. Tę prawdę poznało już kilkudziesięciu polityków. Niegdyś byli umiłowani, na ich temat wygłaszano w radiu peany, a sam ojciec dyrektor zapraszał, błogosławił i zachwalał. Wystarczył jeden nieuważny krok, nieopatrzna krytyka, niedostateczna służalczość lub zbytnia samodzielność, by spaść, jeżeli nie do piekieł, to co najmniej do czyśćca.
Marszałek Senatu Alicja Grześkowiak nie tylko bywała w Radiu Maryja, ale nawet jeździła z ojcem Rydzykiem do Watykanu. Po latach jednak grafik pracujący w Telewizji Trwam otrzymał polecenie, by usunąć ją ze zdjęcia, na którym towarzyszy ona ojcu Rydzykowi podczas audiencji u papieża. A sam ojciec dyrektor mówił o niej w audycjach per „karierowiczka”. O co poszło? Do końca nie wiadomo. Politycy nie chcą opowiadać o ojcu dyrektorze. I to nawet ci, którzy dawno wypadli z głównego nurtu polityki, jak były szef AWS Marian Krzaklewski. Kiedy AWS była u władzy, regularnie pojawiał się w radiu. Dziś zapewnia: – Nie jeździłem na żadne turnusy do Rydzyka, nie byłem z nim blisko.

Najgłośniejszym echem odbił się zatarg z Lechem Wałęsą. Dopóki ojciec dyrektor krytykował jego konkurentów Kuronia i Gronkiewicz-Waltz czy potem całe SLD na czele z Aleksandrem Kwaśniewskim, Wałęsa nic do Radia Maryja nie miał. Ale wystarczyły oskarżenia, jakie pod jego adresem wysuwali na falach radia Anna Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski, by prezydent zaczął pisać i mówić o „psycholach od Rydzyka”. Ale dziś Lech Wałęsa nie chce już wracać do sprawy.

Milczą nawet ci, którzy znaleźli się po przeciwnej stronie barykady – jak Mariusz Olszewski, w latach 1997–2001 poseł AWS i prawicowego Porozumienia Polskiego, dziś w równie mocno lewicowej Polskiej Partii Pracy. Na temat ojca Rydzyka nie wypowiada się także Hanna Gronkiewicz-Waltz, którą Radio Maryja zwalczało podczas prezydenckiej kampanii wyborczej w 1995 roku.
I chyba wiadomo, dlaczego politycy milczą. Ojciec Rydzyk ma gdzie odpowiedzieć na ewentualną krytykę i nic go przed tym nie powstrzyma.

Pazerność czy paranoja
Nasz rozmówca z LPR twierdzi, że w zbliżeniu z partią braci Kaczyńskich toruńskim redemptorystą kierowały głównie względy materialne. – Układ z PiS jest w dużej mierze finansowy, a mniej polityczny, bo Rydzyka lata świetlne dzielą od poglądów, które wyznaje Jarosław Kaczyński. Dlatego uważam, że zachęciły go korzyści, które zaoferowało mu PiS. Proszę spojrzeć, jakie firmy reklamują się na łamach tej gazety.

Sprawdziliśmy. Co najmniej od września na pierwszej stronie „tej” gazety, czyli „Naszego Dziennika” należącego do koncernu medialnego ojca Rydzyka, widnieją reklamy państwowej spółki Totalizator Sportowy. Ale nie tylko. Reklamy wykupują też spółki, w których Skarb Państwa ma udziały, czyli PZU oraz Mennica Polska.
Jeszcze niedawno Tadeusz Rydzyk apelował do słuchaczy o wpłacanie pieniędzy, sugerując, że bez ich hojności radio i Telewizja Trwam mogą nawet zaprzestać nadawania. Ostatnio takich apeli już nie słychać.

Inaczej ocenia działania redemptorysty Konrad Maj, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Ciągłe roszady, przyciąganie i odpychanie polityków mogą wskazywać na czystą paranoję polityczną, jaką możemy u niego zaobserwować – diagnozuje. – Podejrzliwość do otoczenia, zamknięcie, mania wielkości, którą widać w tym, że lubi otaczać się ważnymi ludźmi, strach przed uzależnieniem od innych, szukanie wszędzie spisków i silne skoncentrowanie na samym sobie są dla politycznych paranoików bardzo charakterystyczne.
Wiele może o motywach jego postępowania wyjaśnić wiedza o jego dzieciństwie. Urodził się w 1945 roku w Olkuszu. Ale o najmłodszych latach mówi niechętnie. Raz opowiada, że był wychowywany przez owdowiałą matkę, innym razem, że jego rodzice ciężko pracowali na utrzymanie pięciorga dzieci.

Jego matka rzeczywiście była wdową, ale on sam oraz jego dwóch młodszych braci nie byli dziećmi Franciszka Rydzyka. Franciszek zginał w obozie koncentracyjnym w Dachau, jednak przed śmiercią wymógł na swoim towarzyszu Bronku, by zaopiekował się jego rodziną. Bronek obietnicy dotrzymał i zaraz po ucieczce z obozu udał się do Stanisławy Rydzyk. Stanisława w oczekiwaniu na Franciszka urodziła Bronkowi trzech synów, w tym Tadeusza. Za Bronka za mąż jednak nie wyszła, a dzieciom nadała nazwisko swojego męża. Przez to, że Tadeusz był dzieckiem nieślubnym, miał problem z dostaniem się do seminarium.
– Być może w dzieciństwie o swoim pochodzeniu dowiedział się przez przypadek, być może miał z tego powodu nieprzyjemności. Więc w dorosłym życiu jest aż nazbyt wyczulony na wszelkie oznaki nielojalności – tłumaczy Konrad Maj.

Wojna trwa
Wiele osób uważa, że opinia o ojcu Rydzyku jako o zdolnym politycznym graczu to mit, który nie ma potwierdzenia w faktach. – Oprócz LPR miał same porażki: ani Dom Ojczysty, ani Ruch Patriotyczny do Sejmu nie weszły, a Marian Krzaklewski nie został prezydentem, co więcej, przegrał z Kwaśniewskim już w pierwszej turze – podkreśla pewien prawicowy polityk.
Kolejnym potwierdzeniem tezy o nie tak nadzwyczajnych umiejętnościach politycznych ojca Rydzyka były ostatnie wybory samorządowe, w których PiS oddało kandydatom Radia Maryja piąte miejsca na listach do sejmików i rad powiatów. Mimo promocji w radiu i „Naszym Dzienniku” niewielu z nich odniosło sukces. – Bo ojciec dyrektor ma wady typowe dla polskiego polityka. Chociażby brak pokory – zaznacza anonimowo jeden z polityków.
– Zarazem jest on bardzo inteligentny społecznie – broni go medioznawca, prosząc o niepodawanie jego nazwiska. – Gdyby trzymał się kurczowo LPR, toby się razem z nimi utopił. A tak skutecznie przeskoczył na PiS.

– Opracował sobie kilka strategii, które świetnie się sprawdzają. Jedną z nich jest metoda na odpieranie wszelkich ataków. Sam nie wchodzi w dialog, jedynie wyczekuje zarzutów. Ma tym samym czas na przygotowanie sobie obrony. Dopiero kiedy atmosfera zrobi się naprawdę gorąca, pojawia się w radiu i oznajmia swojemu audytorium, że to wszystko to był atak na Boga, Kościół i Polskę – wyjaśnia Maj.
Dzięki takim właśnie chwytom zarówno słuchacze, jak i część polityków kompletnie nie przejmuje się aferami, w które zamieszany jest ojciec dyrektor. A było ich sporo. Wystarczy wymienić największą, sprzed 10 lat: zbiórkę pieniędzy na ratowanie Stoczni Gdańskiej. Na ogłoszony w Radiu Maryja apel ludzie zaczęli wysyłać pieniądze i świadectwa udziałowe z programu powszechnej prywatyzacji. Choć radio nie miało zgody na prowadzenie zbiórki, nikt nie zareagował. A na konto rozgłośni płynęły miliony. Ile – tego nie wiadomo, bo ojciec Rydzyk nigdy się nie rozliczył z zebranych pieniędzy, nie kupił też stoczni. Najbardziej ostrożne szacunki mówią o kilkudziesięciu milionach złotych, najbardziej odważne o kilkudziesięciu milionach, ale dolarów. Na co poszły te pieniądze? Patrząc na okazałe budynki radia, najlepszy sprzęt, jakim dysponuje rozgłośnia i Telewizja Trwam, można się tylko domyślać.

Wiadomo za to, że kilka milionów najbliższy współpracownik ojca Rydzyk – ojciec Jan Król – utopił, kupując upadające przedsiębiorstwo budowlane ESPEBEPE. Gdy sprawa stała się głośna, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (notabene częsty gość radia i TV Trwam) zapowiedział zbadanie sprawy przez prokuraturę. I tak się stało. Śledczy z Torunia sprawę zbadali, po czym odmówili wszczęcia śledztwa. Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek tłumaczył, że przestępstwa nie było, bo Radio Maryja zainwestowało wyłącznie pieniądze, które pochodziły ze sprzedaży świadectw udziałowych będących darem dla rozgłośni.

Szczególnie umiejętnie ojciec dyrektor radzi sobie w kontaktach ze słuchaczami. – Proszę zwrócić uwagę, jak zwraca się do swoich rozmówców. Gdy słuchacz zgadza się z jego poglądami i potakuje, jest dla niego miły, używa ciepłych słów i ciepłego tonu, pamięta nawet imię rozmówcy i skąd on pochodzi. Jednak kiedy dzwoniący nie jest stuprocentowo dyspozycyjny, ojciec przestaje być miły, staje się wręcz oschły, a nawet jest w stanie posłać takiemu niezdyscyplinowanemu słuchaczowi kilka ostrych słów – wyjaśnia medioznawca. – Podobnie zresztą traktuje polityków.

– To taki miły, ciepły, otwarty człowiek – zachwyca się poseł Cymański, który bywał i w radiu, i na obiadach u ojca dyrektora. Inaczej wspomina kontakty z nim z czasów ZChN senator Niesiołowski: – Zamknięty, odpychający, nie znosi żadnego sprzeciwu. Jeszcze trudniejszy w kontaktach niż ja.
– On chciałby być takim polskim kardynałem Richelieu – wyjaśnia medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Nie tyle samemu rządzić, ile być szarą eminencją, pociągać za sznurki z ukrycia.

Jaka przyszłość czeka ojca Rydzyka w następnych 15 latach? – Może wszystko stracić, jeśli następne wybory wygra PO. Wtedy nie będzie dla niego litości. Tym bardziej że Platforma, mając dobry układ z Kościołem, jeśli zażyczy sobie głowy Rydzyka, dostanie ją – twierdzi nasz rozmówca z LPR.
Z drugiej strony jego audytorium po trochu się kurczy, po prostu ci starsi ludzie zaczynają wymierać. A nowe kadry kształcone w Wyższej Szkole Komunikacji i Mediów Społecznych mogą okazać się niewystarczające, by mógł utrzymać swoją dotychczasową pozycję – uważają medioznawcy. 
Ale scenariusz równie dobrze może być zupełnie inny, bo ojciec Rydzyk nieraz pokazał, że potrafi wykonać nagły zwrot. Przedsmakiem tego są pojednawcze gesty w stronę PO, o której na antenie Radia Maryja można było usłyszeć niedawno, że w Platformie są też „dobrzy ludzie”.

Sylwia Czubkowska, Grzegorz Rzeczkowski
"Przekrój" 48/2006