Piotrowski jest szefem Katedry Historii Najnowszej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Uczeń Ryszarda Bendera, habilitował się z reemigracji Polaków z Niemiec 1918-39, wykłada w toruńskiej Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej o. Rydzyka, publikuje w "Naszym Dzienniku".
W ubiegłym roku wydał pracę "Narodowe Siły Zbrojne na Lubelszczyźnie 1944 - 1947". Miała ona być tzw. książką profesorską, czyli publikacją, która (oprócz innych warunków) jest niezbędna, by otrzymać tytuł profesora zwyczajnego.
Dziełu przyjrzał się dr Sławomir Poleszak, naczelnik Biura Edukacji Publicznej IPN w Lublinie. Specjalizuje się w dziejach polskiego podziemia niepodległościowego.
Wiosną napisał obszerną recenzję książki Piotrowskiego do "Zeszytów Historycznych WiN". Tekst redakcja przesłała Piotrowskiemu, by mógł na nią odpowiedzieć w numerze, w którym miał zostać opublikowany. Zamiast eurodeptuowanego redakcji odpowiedziało jednak dwoje innych historyków (w tym była doktorantka Piotrowskiego).
Ostatecznie do publikacji nie doszło, bo Poleszak swoją recenzję wycofał. - Uznałem, że to bez sensu, by na mój tekst zamiast autora książki odpowiadał ktoś inny - mówi. - Ale wolałbym nie wypowiadać się na temat dopóki nie zakończy się sprawa w sądzie.
Bo Piotrowski wynajął adwokata Stanisława Estreicha, byłego dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Lublinie, i złożył przeciwko Poleszakowi akt oskarżenia, powołując się na art. 212 kk przewidujący karę grzywny lub więzienia za zniesławienie.
Estreich: - Tekst trafił do kolegium redakcyjnego, miała do niego dostęp nieokreślona liczba osób. Nastąpiło rozpowszechnianie artykułu, który zawierał nieprawdziwe treści.
"Gazeta" poznała szczegóły recenzji Poleszaka. Jest ona dla Piotrowskiego kompromitująca. Historyk z IPN zarzuca autorowi liczne pomyłki merytoryczne. Przywołuje błędy, zwłaszcza w funkcjach i nazwiskach żołnierzy NSZ.
Przykłady. Zdaniem naukowca z KUL funkcję komendanta Powiatu Lublin pełnił Stefan Górski ps. "Lech", "Orwid". Faktycznie jednak był to Witold Mowczko, który używał nazwiska Górski w konspiracji - lata temu sam przyznał to w swoim życiorysie który ukazał się w jednym z czasopism. Również od lat wiadomo, że funkcję komendanta Okręgu pełnił Michał Kłosowski ps. "Jan", "Rola", "Ziemowit" a nie jak pisze prof. Piotrowski - Stanisław Michałowicz ps. "Rola", "Ziemowit".
W końcu Poleszak stawia tezę, że pomyłki historyka KUL to efekt tego, że część ustaleń jego książki pochodzi z opracowania "Charakterystyka nr 117 Nielegalnej organizacji Narodowe Siły Zbrojne Okręg Lublin (sierpień 1944 - maj 1947)" przygotowanej przez lubelskich oficerów SB na ich wewnętrzne potrzeby w 1986 r. Zdaniem Poleszaka znaczna część zamieszczonych w pracy biogramów żołnierzy podziemia narodowego została niemal żywcem zaczerpnięta z załączników i innych materiałów dołączonych do "Charakterystyki nr 117". Historyk powiela esbeckie błędy, bo nie zweryfikował danych na podstawie literatury przedmiotu.
- To rzetelna recenzja - mówi o tekście Poleszaka prof. Rafał Wnuk, historyk KUL. - Mam podobną opinię na temat tej książki. Natomiast to, że Piotrowski, zamiast odpowiedzieć na zarzuty, wytoczył proces, jest bulwersujące. To próba wprowadzenia cenzury prewencyjnej i zastraszanie oponenta.
Prof. Andrzej Friszke, Instytut Studiów Politycznych PAN: - Proces za krytyczną recenzję narusza elementarne zasady obowiązujące w świecie naukowym. Autor książki po prostu się ośmiesza. Nie słyszałem wcześniej o podobnym przypadku.
Prof. Andrzej Paczkowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN: - To niesmaczne i absurdalne, niezgodne ze standardami naszego środowiska. Znam pracę prof. Mirosława Piotrowskiego. Pisałem jej recenzję w postępowaniu dotyczącym przyznania mu tytułu profesora. Była negatywna. To przeciętna książka, przyczynkarska, niepokazująca kontekstu, w jakiej działały oddziały NSZ. Od kandydata na profesora oczekuje się zdecydowanie więcej.
Pozytywną recenzję wydawniczą książki Piotrowskiego przygotował prof. Zbigniew Karpus z UMK w Toruniu. Ten wybitny znawca problematyki międzywojnia, jak sam przyznaje, nie jest specjalistą od podziemia niepodległościowego na Lubelszczyźnie. - Na temat książki mam pozytywną opinię. Jako jedyny dotarł do pewnych materiałów, szczególnie tych z IPN - mówi.
Prof. Karpusa pozew przeciwko autorowi recenzji trochę go zaskoczył: - Ale jestem tylko naukowcem, a tu dochodzi fakt, że Piotrowski to polityk i taka publikacja może nadszarpnąć jego dobre imię.
Mec. Estreich: - To nie ma nic wspólnego z działalnością polityczną, tylko naukową. Co więcej - uważamy, że sama recenzja nie była sctricte naukowa, zawierająca dajmy na to stwierdzenia, że nie zgadzam z pana teoriami i przedstawiam moje. To sytuacja, gdy ktoś klepiąc pana po ramieniu, stwierdza że w zasadzie w ogóle nie powinien się pan za to brać, bo nie ma pan o tym pojęcia. A argumenty, które przedstawia, są z gruntu nieprawdziwe.
Prof. Mirosław Piotrowski zapowiedział, że skontaktuje się z "Gazetą" po rozmowie z adwokatem, ale tego nie zrobił.
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin