http://wiadomosci.gazeta.pl//i/obrazki/google_search/sblank.gifhttp://wiadomosci.gazeta.pl//i/obrazki/google_search/sblank.gif/i/obrazki/google_search/google.gif

Pielgrzymkowy sprawdzian w afrykańskim skwarze

Marek Mamoń
2010-07-11, ostatnia aktualizacja 2010-07-11 17:35

Było ciężko, nawet bardzo ciężko - podsumował płk Stanisław Słyż w niedzielne popołudnie pracę miejskich służb przy obsłudze pielgrzymki Radia Maryja. Na Jasną Górę w upalną niedzielę przybyło ponad 150 tys. wiernych z całej Polski.

W niedzielne przedpołudnie błonia jasnogórskie przypominały patelnię. Temperatura w cieniu grubo przekraczała 30 st. C. Pielgrzymi chowali się pod parasolami, dzierżąc w rękach butelki z wodą
Fot. Piotr Deska / AG
W niedzielne przedpołudnie błonia jasnogórskie przypominały patelnię...
Od lat lipcowa pielgrzymka organizowana przez Radio Maryja jest dla służb komunalnych i mundurowych sprawdzianem przed sierpniowych szczytem pielgrzymkowym. Sprawdzianem zwłaszcza dla służb medycznych. - Bo największą grupę pielgrzymów Radia Maryja stanowią osoby w podeszłym wieku i nigdy nie wiadomo, ile tak naprawdę pojawi się ludzi. Od organizatorów otrzymujemy szacunkowe dane o kilkuset tysiącach - mówi naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego w urzędzie miasta płk Stanisław Słyż.

W minionych latach za ojcem Tadeuszem Rydzykiem zjeżdżało na Jasną Górę nawet 300 tys. ludzi. W tym - znacznie mniej. - Szacujemy, że tym razem na głównej niedzielnej mszy pod szczytem było ok. 150 tys. osób - mówi Słyż.

Wokół jasnogórskich błoni ustawiono dodatkowe przenośne szalety, punkty czerpania wody, nad zdrowiem pielgrzymów czuwało pięć karetek i dwa namioty medyczne. W pełnym pogotowiu były szpitalne oddziały na Zawodziu i przy ul. Bony. Wzmocniono patrole straż miejskiej i policji.

Słyż przyznaje, że w ubiegłym tygodniu z niepokojem przeglądał prognozy pogody. Na niedzielę zapowiadano rekordowe upały. Meteorolodzy się nie pomylili. W niedzielne przedpołudnie błonia jasnogórskie przypominały patelnię. Temperatura w cieniu grubo przekraczała 30 st. C. Pielgrzymi chowali się pod parasolami, dzierżąc w rękach butelki z wodą. Kto żyw, szukał cienia. Sporo ludzi uciekło do podjasnogórskich parków. Nawet ojciec Rydzyk, który zawsze napomina "swoich" pielgrzymów, by jak najbliżej podchodzili pod ołtarz, tym razem był wyrozumiały.

Nieznośny upał doskwierał i tym na polowym ołtarzu na szczycie, i zgromadzonym poniżej. Służby medyczne pracowały niemal bez przerwy. Co rusz z tłumu wolontariusze wychwytywali osoby, które słabły. - Wezwać karetkę ? - pytała pielęgniarką mężczyznę, który omdlał pod murem klasztoru, - Nie, nie, już dobrze, poradzę sobie - padła odpowiedź. I tak reagowała większość tych, którym ratownicy medyczni, poza doraźną pomocą, proponowali transport do szpitala.

- Słabną głównie starsze osoby, z problemami zdrowotnym. Niektórym trzeba było podać wzmacniający zastrzyk, ale do szpitala jeszcze nikogo nie odwieźliśmy - relacjonowała załoga jednej z karetek pod Jasną Górą.

Jak wynikało ze wstępnych raportów, w trakcie uroczystości na Jasnej Górze do szpitala przewieziono profilaktycznie pięć osób. Nikt jednak poważnie nie zachorował, opuszczali, na własne życzenie, izbę przyjęć.

Straż miejska i policja też nie odnotowały poważniejszych incydentów, nawet do izby osób zaginionych - w szkole podstawowej przy ul Kopernika - nikt się nie zgłosił.

- Było ciężko, ale pierwszy egzamin chyba zdaliśmy dobrze - podsumował weekendową mobilizację Stanisław Słyż. Częstochowskiej służbie zdrowia i "wyjątkowo życzliwym i miłym policjantom" osobiście dziękował na zakończenie pielgrzymkowych uroczystości dyrektor Radia Maryja.

Źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa

Ocena:

słabe

nic specjalnego

dobre

bardzo dobre

znakomite

5

3 głosy